Miał dojechać po godzinie 8, dotarł na stację około 15. Z siedmiogodzinnym opóźnieniem przyjechał pociąg relacji Przemyśl - Świnoujście "Przemyślanin". Pasażerowie wyjechali w niedzielę o 18:34.
Najpierw nad ranem w okolicach Choszczna pociąg natrafił na awarię sieci trakcyjnej. PKP Intercity zdecydowało, że skieruje go do Gorzowa i dalej do Kostrzyna i Szczecina. Trasa ta jednak nie jest w całości zelektryfikowana, wiec kolejarze musieli zmienić lokomotywę na spalinową. Ta jednak zepsuła się na wiadukcie w Gorzowie - relacjonował w naszej audycji interwencyjnej "Czas Reakcji" nasz redakcyjny kolega Artur Dyczewski.
- Najpierw ponad 80 minut czekaliśmy w Krzyżu na lokomotywę spalinową, która miała nas zabrać do Szczecina. Niestety popsuła się w Gorzowie - mówi Dyczewski.
Nie mogliśmy przewidzieć awarii lokomotywy spalinowej - tłumaczyła rzeczniczka PKP Intercity Katarzyna Grzduk.
- Zawsze podejmowane są próby i najlepsze decyzje operacyjne. W tym przypadku nie było możliwości zorganizowania komunikacji zastępczej. Tez musimy brać pod uwagę to, w którym miejscu zatrzymuje się pociąg - mówi Grzduk.
W pociągu jechało około 300 pasażerów.
- Najpierw ponad 80 minut czekaliśmy w Krzyżu na lokomotywę spalinową, która miała nas zabrać do Szczecina. Niestety popsuła się w Gorzowie - mówi Dyczewski.
Nie mogliśmy przewidzieć awarii lokomotywy spalinowej - tłumaczyła rzeczniczka PKP Intercity Katarzyna Grzduk.
- Zawsze podejmowane są próby i najlepsze decyzje operacyjne. W tym przypadku nie było możliwości zorganizowania komunikacji zastępczej. Tez musimy brać pod uwagę to, w którym miejscu zatrzymuje się pociąg - mówi Grzduk.
W pociągu jechało około 300 pasażerów.