Maseczki, dezynfekcja i dystans - to wszystko w szkołach, gdzie abiturienci zdają maturę.
- Raczej na spokojnie. No bo maturę można zawsze powtórzyć. Do polskiego jestem przygotowana, na matematykę słabiej, a na angielski też na spokojnie. - Stresik jest jak na każdą maturę. A to, że jest epidemia, jakoś trzeba było się przystosować i tyle. Te maseczki nie robią takiego problemu. - Brak egzaminów ustnych, to chyba największy plus dla nas wszystkich. Cieszymy się, że jest ten dzień i za chwilę będzie wszystko za nami - mówili maturzyści.
- Oczywiście matury przebiegają w reżimie sanitarnym. Z koniecznością dezynfekcji, zachowania dystansu i zasłaniania twarzy. Staramy się żeby ta atmosfera była życzliwa i przyjazna. Żeby młodzi ludzie czuli, że ten chyba najważniejszy egzamin w życiu, bo pierwszy którego można nie zdać, zdawali w życzliwej i sprzyjającej atmosferze. Uruchomiliśmy trzy wejścia do różnych poziomów, na których odbywają się egzaminy. Przy każdym jest dozownik z płynem dezynfekującym - mówi Ewa Budziach, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Szczecinie.
Ale najpierw we wtorek matematyka.
Do szkoły mogą wejść tylko te osoby, które muszą, czyli: zdający uczniowie i nauczyciele. Wyjątkiem jest sytuacja w której uczeń ma np. kłopoty w poruszaniu się albo musi przyjąć lek i wtedy w szkole może pomóc mu rodzic.