Nie żyje Zbigniew Arabski, wieloletni dziennikarz i prezenter Polskiego Radia Szczecin.
Każda radiowa stacja ma taki głos, o którym można powiedzieć legendarny. Nie inaczej jest w przypadku Radia Szczecin. To właśnie głos Zbigniewa Arabskiego towarzyszył nam przez lata. Z nim budziliśmy się i zasypialiśmy.
- Dykcja przede wszystkim, punktualność i skrupulatność - to są takie rzeczy, które powinny charakteryzować dobrego spikera.
Tacy jak on tworzą magię miejsc, w których my dziś pracujemy. Zbigniew Arabski miał 81 lat.
Do Polskiego Radia Szczecin trafił w 1967 roku z konkursu. Jak sam mówił, nie spodziewał się, że spośród kilkudziesięciu kandydatów, ktoś wybierze właśnie jego, chłopaka z Dobrej Nowogardzkiej. Szybko stał się ulubieńcem słuchaczy. To oni nazywali go "Panem Zbyszkiem o anielskim głosie". Był dla radia i jego słuchaczy tak ważny, że mikrofony towarzyszyły nawet ceremonii jego zaślubin. O swojej pracy przed mikrofonem zawsze mówił z wielkim sentymentem, nie przeceniał jej, ale równocześnie zawsze podkreślał, że trzeba brać odpowiedzialność za to, co się czyta i w jaki sposób to się robi.
W jego ślady poszła córka Anna Arabska-Szmajdzińska. Słyszycie ją, kiedy czyta serwisy informacyjne.
Non omnis moriar.
- Dykcja przede wszystkim, punktualność i skrupulatność - to są takie rzeczy, które powinny charakteryzować dobrego spikera.
Tacy jak on tworzą magię miejsc, w których my dziś pracujemy. Zbigniew Arabski miał 81 lat.
Do Polskiego Radia Szczecin trafił w 1967 roku z konkursu. Jak sam mówił, nie spodziewał się, że spośród kilkudziesięciu kandydatów, ktoś wybierze właśnie jego, chłopaka z Dobrej Nowogardzkiej. Szybko stał się ulubieńcem słuchaczy. To oni nazywali go "Panem Zbyszkiem o anielskim głosie". Był dla radia i jego słuchaczy tak ważny, że mikrofony towarzyszyły nawet ceremonii jego zaślubin. O swojej pracy przed mikrofonem zawsze mówił z wielkim sentymentem, nie przeceniał jej, ale równocześnie zawsze podkreślał, że trzeba brać odpowiedzialność za to, co się czyta i w jaki sposób to się robi.
W jego ślady poszła córka Anna Arabska-Szmajdzińska. Słyszycie ją, kiedy czyta serwisy informacyjne.
Non omnis moriar.