Największy polski armator powstał w styczniu 1951 roku, z połączenia firm działających jeszcze przed wojną, czyli Gdynia - Ameryka Linie Żeglugowe i Żeglugi Polskiej.
Na początku firma miała 11 statków, teraz to gigant - mówi Krzysztof Gogol z PŻM. - Dzisiaj PŻM to firma światowa. Nasze główne rynki to przede wszystkim Atlantyk, Ameryka Północna, Ameryka Południowa. Pływamy praktycznie na całym świecie, bardzo nowoczesnym tonażem. Średnia wieku naszych statków jest poniżej 10 lat. Mamy ponad 60 statków. Jesteśmy traktowani za granicą jako gigantyczny armator.
Bogusław Marciniak rozpoczął pracę w Polskiej Żegludze Morskiej 50 lat temu. Jego pierwszy statek miał silniki wymontowane z okrętów podwodnych. - Zacząłem pływać jako motorzysta, a skończyłem jako drugi mechanik. Miałem przyjemność zamustrować na statek, który miał silniki z U-Bootów. To były ciężkie czasy. Kiedyś były bardziej załogi rodzinne. Jeden drugiemu pomagał. Teraz w ramach postępu technicznego, komputery, każdy zamknięty w kabinie i jest samotność z komputerem - mówi Marciniak.
We flocie Polskiej Żeglugi Morskiej był m.in. tankowiec Czantoria. To największy statek, jaki pływał pod polską banderą. Dziś PŻM to głównie statki do przewozu ładunków masowych oraz promy na linii ze Świnoujścia do Szwecji.
Bogusław Marciniak rozpoczął pracę w Polskiej Żegludze Morskiej 50 lat temu. Jego pierwszy statek miał silniki wymontowane z okrętów podwodnych. - Zacząłem pływać jako motorzysta, a skończyłem jako drugi mechanik. Miałem przyjemność zamustrować na statek, który miał silniki z U-Bootów. To były ciężkie czasy. Kiedyś były bardziej załogi rodzinne. Jeden drugiemu pomagał. Teraz w ramach postępu technicznego, komputery, każdy zamknięty w kabinie i jest samotność z komputerem - mówi Marciniak.
We flocie Polskiej Żeglugi Morskiej był m.in. tankowiec Czantoria. To największy statek, jaki pływał pod polską banderą. Dziś PŻM to głównie statki do przewozu ładunków masowych oraz promy na linii ze Świnoujścia do Szwecji.