Rozmowa o przyszłości SDS-u: "zachować zabytek epoki" kontra "niech wjadą buldożery" - dyskutowali szczecińscy radni komisji sportu.
Krzysztof Kupis, szef Wydziału Sportu w urzędzie mówił o tym, że już wcześniej zamknięto widownię basenów. Wybudowane w latach 60-tych są kłopotliwe w obsłudze a cały obiekt za chwilę przestanie spełniać wymogi przeciwpożarowe.
- Mamy przygotowaną koncepcję na przebudowę, halę na 2,5 tysiąca ludzi i zaraz potem mieliśmy się zająć basenem - mówił Kupis.
Jak się dowiedzieliśmy, koncepcję szacowano na około 40 milionów złotych. De facto - wzorem stadionu Pogoni - to budowa nowego obiektu w starym miejscu. Zdaniem radnego Przemysława Słowika, zabytkowy SDS trzeba zachować.
- Nie powinniśmy brać pod uwagę wyburzenia. To jakaś absolutna ostateczność - powiedział Słowik.
Odwrotne zdanie ma radny Marek Kolbowicz.
- Ten obiekt nie spełnia żadnych standardów. Żadnego turnieju nie możemy tam rozegrać, żadnego meczu siatkarskiego, koszykarskiego, o ręcznej nie wspomnę, bo nie ma takich wymiarów. Jeśli cokolwiek tam robić, to powinniśmy lobbować tylko i wyłącznie za tym, żeby wjechał tam buldożer - uważa Kolbowicz.
Na ten moment Wydział Sportu nie ma pieniędzy na budowę "nowego SDS-u". Na razie urzędnicy czekają na wyniki zleconej ekspertyzy po katastrofie budowlanej. Powinna pojawić się do końca roku.