Za zgłaszanie nieprawidłowości - a nawet wątpliwości - można stracić działkę. Konflikt kilku działkowców w Szczecinie obnażył dyktatorskie zapędy prezesa ROD przy ul. Pokoju.
Poszło o śmieci, za wywóz których prezes Zdzisław Ciołek zażądał dodatkowej opłaty. Kiedy działkowiec zasugerował, że opłata jest naliczona niezgodnie z prawem doszło do sporu.
- Jestem zobowiązany, żeby złożyć do prokuratury z artykułu 286 Kodeksu karnego z paragrafu 3... - mówił działkowiec.
- Od razu po tym masz pozbawienie praw do dzierżawy - odparł prezes.
- Wolałem nagrać tę rozmowę, żeby mieć dowód, że prezes zastrasza działkowców - mówi pan Damian. Co więcej - inni użytkownicy działek skarżą się na podobne zachowanie prezesa, którym też miał grozić pozbawieniem ich ogrodów.
- Robiłem porządki na działce. Miałem sporo kartonów do wyrzucenia, zapchałem śmietnik. Przyszedł do mnie prezes i powiedział, że będę musiał zapłacić za dodatkowe pojemniki na śmieci. Zapytałem: "dlaczego"? Powiedział, że za dużo śmieci wyrzuciłem. - Twierdził, że zabierze mi członkostwo za to, że nie chcę wnosić opłaty za córkę, która przyjeżdża na weekendy na działkę. - Wyrzucił śmieci pod mój płot. Ja te śmieci, gałęzie wyciągnąłem na środek parkingu. Zaczął mnie straszyć przez telefon, że mi zabierze działkę - mówili.
Sam prezes Zdzisław Ciołek zasłania się przestrzeganiem regulaminu ogrodów działkowych.
- Co by pan zrobił na moim miejscu, gdyby ktoś wyrzucił do pojemników 2 tysiące litrów śmieci? Ja go nie zastraszałem, chciałem go uprzedzić. Ja nie zastraszam. A to, że jest kilka osób, które łamią regulamin do tego stopnia, że - mówiąc szczerze - można je pozbawić prawa do dzierżawy czy członkostwa... No, to co?! Mamy pozwolić na samowolę?! - retorycznie pytał prezes.
Tymczasem już w 2010 roku Najwyższa Izba Kontroli wykazała lukę prawną, przez którą trudno było nadzorować to, co dzieje się na terenie rodzinnych ogrodów działkowych, co prowadziło do wielu patologii - między innymi budowlanych.
W myśl nowej ustawy o ROD działkowców nadzoruje starostwo powiatowe. Działkowcy z ulicy Pokoju sprawę prezesa zamierzają zgłosić w sądzie.
- Jestem zobowiązany, żeby złożyć do prokuratury z artykułu 286 Kodeksu karnego z paragrafu 3... - mówił działkowiec.
- Od razu po tym masz pozbawienie praw do dzierżawy - odparł prezes.
- Wolałem nagrać tę rozmowę, żeby mieć dowód, że prezes zastrasza działkowców - mówi pan Damian. Co więcej - inni użytkownicy działek skarżą się na podobne zachowanie prezesa, którym też miał grozić pozbawieniem ich ogrodów.
- Robiłem porządki na działce. Miałem sporo kartonów do wyrzucenia, zapchałem śmietnik. Przyszedł do mnie prezes i powiedział, że będę musiał zapłacić za dodatkowe pojemniki na śmieci. Zapytałem: "dlaczego"? Powiedział, że za dużo śmieci wyrzuciłem. - Twierdził, że zabierze mi członkostwo za to, że nie chcę wnosić opłaty za córkę, która przyjeżdża na weekendy na działkę. - Wyrzucił śmieci pod mój płot. Ja te śmieci, gałęzie wyciągnąłem na środek parkingu. Zaczął mnie straszyć przez telefon, że mi zabierze działkę - mówili.
Sam prezes Zdzisław Ciołek zasłania się przestrzeganiem regulaminu ogrodów działkowych.
- Co by pan zrobił na moim miejscu, gdyby ktoś wyrzucił do pojemników 2 tysiące litrów śmieci? Ja go nie zastraszałem, chciałem go uprzedzić. Ja nie zastraszam. A to, że jest kilka osób, które łamią regulamin do tego stopnia, że - mówiąc szczerze - można je pozbawić prawa do dzierżawy czy członkostwa... No, to co?! Mamy pozwolić na samowolę?! - retorycznie pytał prezes.
Tymczasem już w 2010 roku Najwyższa Izba Kontroli wykazała lukę prawną, przez którą trudno było nadzorować to, co dzieje się na terenie rodzinnych ogrodów działkowych, co prowadziło do wielu patologii - między innymi budowlanych.
W myśl nowej ustawy o ROD działkowców nadzoruje starostwo powiatowe. Działkowcy z ulicy Pokoju sprawę prezesa zamierzają zgłosić w sądzie.
- Jestem zobowiązany, żeby złożyć do prokuratury z artykułu 286 Kodeksu karnego z paragrafu 3... - mówił działkowiec. - Od razu po tym masz pozbawienie praw do dzierżawy - odparł prezes.
- Robiłem porządki na działce. Miałem sporo kartonów do wyrzucenia, zapchałem śmietnik. Przyszedł do mnie prezes i powiedział, że będę musiał zapłacić za dodatkowe pojemniki na śmieci. Zapytałem: "dlaczego"? Powiedział, że za dużo śmieci wyrzuciłem. - Twierdził, że zabierze mi członkostwo za to, że nie chcę wnosić opłaty za córkę, która przyjeżdża na weekendy na działkę. - Wyrzucił śmieci pod mój płot. Ja te śmieci, gałęzie wyciągnąłem na środek parkingu. Zaczął mnie straszyć przez telefon - mówili.
- Co by pan zrobił na moim miejscu, gdyby ktoś wyrzucił do pojemników 2 tysiące litrów śmieci? Ja go nie zastraszałem, chciałem go uprzedzić. Ja nie zastraszam. A to, że jest kilka osób, które łamią regulamin do tego stopnia, że - mówiąc szczerze - można je pozbawić prawa do dzierżawy czy członkostwa... No, to co?! Mamy pozwolić na samowolę?! - retorycznie pytał prezes.