Mieszkańcy bloku przy ulicy Armii Krajowej w Stargardzie zarzucają deweloperowi, że unika odpowiedzialności za szkody powstałe po pęknięciu konstrukcji budynku.
- Zaprosiliśmy pana dewelopera na spotkanie w starostwie, czekaliśmy przez dwie godziny. Nie zjawił się. - Ten budynek pękał już po remoncie. Na wszystkie prośby, żeby się zainteresował tymi pęknięciami po prostu nie było żadnego odzewu - relacjonują.
Stargardzki deweloper twierdzi, że nie uchyla się od odpowiedzialności.
- Nie unikam odpowiedzialności. Przede wszystkim to ja się czuję przez nich szykanowany. Nikt mnie tam nie wpuścił. Nie znamy przyczyny i nie wiemy, co tam się stało - kto zawinił i jak to należy naprawić - powiedział.
34 mieszkańców musiało opuścić mieszkania; obecnie przebywają u swoich rodzin. Dopóki nie zostanie wydana ekspertyza budowlana i naprawiony budynek, jego lokatorzy nie wrócą do swoich domów.
- Zaprosiliśmy pana dewelopera na spotkanie w starostwie, czekaliśmy przez dwie godziny. Nie zjawił się. - Ten budynek pękał już po remoncie. Na wszystkie prośby, żeby się zainteresował tymi pęknięciami po prostu nie było żadnego odzewu - relacjonują.