Są potrzebne rządowe dopłaty do kukurydzy - uważa wielu rolników. Świeżo zebrane plony osiągają w skupach cenę zaledwie 300 złotych za tonę.
To oznacza, że nie opłaca się jej zbierać, a bez pomocy z Warszawy wielu rolników, którzy specjalizują się w tej uprawie stanie na krawędzi bankructwa. Ich zdaniem stawka powinna być kilkukrotnie wyższa.
Szczegółowe informacje z branży rolniczej znajdziecie na stronie internetowej "Na Szczecińskiej Ziemi".
- Czy ten nowy rząd, który powstanie, podejmie jakąś decyzję?! Ta dopłata powinna być, bo są gospodarstwa, które specjalizują się w uprawie kukurydzy. Ja współczuję takiemu rolnikowi, który ma 70, a nawet 50 proc. kukurydzy. 300 złotych to jest w ogóle poniżej wszelkich kosztów - mówił w audycji "Na Szczecińskiej Ziemi" rolnik z Wysokiej Gryfińskiej, Edward Szczepanik.
Szczegółowe informacje z branży rolniczej znajdziecie na stronie internetowej "Na Szczecińskiej Ziemi".
- Czy ten nowy rząd, który powstanie, podejmie jakąś decyzję?! Ta dopłata powinna być, bo są gospodarstwa, które specjalizują się w uprawie kukurydzy. Ja współczuję takiemu rolnikowi, który ma 70, a nawet 50 proc. kukurydzy. 300 złotych to jest w ogóle poniżej wszelkich kosztów - mówił w audycji "Na Szczecińskiej Ziemi" rolnik z Wysokiej Gryfińskiej, Edward Szczepanik.