Droga jest prosta i krótka, a może pomóc w uratowaniu życia każdemu, kto zachorował na nowotwór krwi - przekonują dawcy szpiku, którzy zarejestrowali się w bazie fundacji DKMS i którzy odnaleźli swojego genetycznego bliźniaka.
- Są wprowadzone dwie igły, przez maszynę przechodzi nasza krew, w której są oddzielane płytki od osocza. Proces przygotowania trwa około miesiąca, natomiast samo oddanie to jest jeden dzień, który zapada w pamięć - mówi Kamiński.
Po dwóch latach można poznać osobę, której się pomogło, ale Łukasz Kamiński nie zdecydował się na taki ruch.
- Postanowiłem nie wyrażać zgody na to spotkanie. Ja też nie chciałbym, żeby ktokolwiek był mi wdzięczny za to, co wykonałem. Moją rolą było oddanie tych komórek macierzystych, pomoc, uratowanie życia - jeżeli będzie to możliwe i z tego chciałem się wywiązać - mówi dawca ze Szczecina.
W Polsce co 40 minut ktoś słyszy, że choruje na raka krwi.
Edycja tekstu: Michał Król


Radio Szczecin