Nie uważa, żeby popełnił błąd. Czuje się za to kozłem ofiarnym. Były minister nauki i szkolnictwa wyższego mówi na naszej antenie o kulisach swojej dymisji.
Dariusz Wieczorek zrezygnował ze stanowiska w grudniu ubiegłego roku. To po tym, jak media zarzuciły mu m.in. ujawnienie danych sygnalistki, która informowała go o nieprawidłowościach, do których - jej zdaniem - miało dochodzić na Uniwersytecie Szczecińskim.
Zdaniem Wieczorka - żadnej afery na uczelni nie było. Jak mówił w "Rozmowie pod Krawatem" - oskarżenia były odwetem za jego działalność jako szefa resortu.
- Ja zobaczyłem ile pieniędzy jest ukradzionych. Nie boję się użyć tego słowa. Stąd zmiany w ustawie i jasne powiedzenie, że dzisiaj trzeba pieniądze wydawać efektywnie i uczciwie. Mam wrażenie, że Uniwersytet Szczeciński został wykorzystany, żeby we mnie uderzyć - dodał Wieczorek.
Spytaliśmy byłego ministra czy czuje się kozłem ofiarnym, podkreślił że ma "niestety takie wrażenie". Jego ministerialna kariera zakończyła się po ujawnieniu licznych lokalnych powiązań, głównie w Uniwersytecie Szczecińskim. Żona ministra awansowała w uczelni, a żona rektora została powołana do ministerialnej komisji ewaluacji nauki.
- To jest obrażanie tych kobiet. No bo wychodzi na to, że to są nieudaczniczki, które tylko dzięki temu, że jakiś deal w cudzysłowie przeprowadziły z rektorem Uniwersytetu Szczecińskiego mogą funkcjonować i działać. Nie, ja jestem absolutnie przeciwny temu, ażeby rodzina cierpiała tylko dlatego, że ktoś jest ministrem, premierem, radnym, posłem - podkreślał.
Dariusz Wieczorek jako minister miał nie zachować anonimowości sygnalistki. Dziś przekonuje, że to manipulacja na najwyższym poziomie, bo jego zdaniem o przewodniczącej związku zawodowego pracowników uczelni nie można mówić "sygnalistka".
- Jeżeli dostajemy z maila Uniwersytetu Szczecińskiego pismo od pani przewodniczącej i jeżeli to pismo jest skierowane do premiera Rzeczypospolitej Polskiej i do wicemarszałka Czarzastego, to o jakim sygnaliście mówimy - tłumaczył Wieczorek.
Co do błędów w oświadczeniu majątkowym i pomyleniu metrów z hektarami, były minister przyznał się do pomyłki, ale przekonywał, że błędy można znaleźć w "80 proc. oświadczeń majątkowych posłów" i należy zmienić ustawę dotyczącą oświadczeń.
Całej "Rozmowy pod Krawatem" można wysłuchać, ale również obejrzeć - na naszej podstronie albo na radiowym Facebooku, powtórka całości na antenie o północy.
Zdaniem Wieczorka - żadnej afery na uczelni nie było. Jak mówił w "Rozmowie pod Krawatem" - oskarżenia były odwetem za jego działalność jako szefa resortu.
- Ja zobaczyłem ile pieniędzy jest ukradzionych. Nie boję się użyć tego słowa. Stąd zmiany w ustawie i jasne powiedzenie, że dzisiaj trzeba pieniądze wydawać efektywnie i uczciwie. Mam wrażenie, że Uniwersytet Szczeciński został wykorzystany, żeby we mnie uderzyć - dodał Wieczorek.
Spytaliśmy byłego ministra czy czuje się kozłem ofiarnym, podkreślił że ma "niestety takie wrażenie". Jego ministerialna kariera zakończyła się po ujawnieniu licznych lokalnych powiązań, głównie w Uniwersytecie Szczecińskim. Żona ministra awansowała w uczelni, a żona rektora została powołana do ministerialnej komisji ewaluacji nauki.
- To jest obrażanie tych kobiet. No bo wychodzi na to, że to są nieudaczniczki, które tylko dzięki temu, że jakiś deal w cudzysłowie przeprowadziły z rektorem Uniwersytetu Szczecińskiego mogą funkcjonować i działać. Nie, ja jestem absolutnie przeciwny temu, ażeby rodzina cierpiała tylko dlatego, że ktoś jest ministrem, premierem, radnym, posłem - podkreślał.
Dariusz Wieczorek jako minister miał nie zachować anonimowości sygnalistki. Dziś przekonuje, że to manipulacja na najwyższym poziomie, bo jego zdaniem o przewodniczącej związku zawodowego pracowników uczelni nie można mówić "sygnalistka".
- Jeżeli dostajemy z maila Uniwersytetu Szczecińskiego pismo od pani przewodniczącej i jeżeli to pismo jest skierowane do premiera Rzeczypospolitej Polskiej i do wicemarszałka Czarzastego, to o jakim sygnaliście mówimy - tłumaczył Wieczorek.
Co do błędów w oświadczeniu majątkowym i pomyleniu metrów z hektarami, były minister przyznał się do pomyłki, ale przekonywał, że błędy można znaleźć w "80 proc. oświadczeń majątkowych posłów" i należy zmienić ustawę dotyczącą oświadczeń.
Całej "Rozmowy pod Krawatem" można wysłuchać, ale również obejrzeć - na naszej podstronie albo na radiowym Facebooku, powtórka całości na antenie o północy.
Edycja tekstu: Kacper Narodzonek
Zdaniem Wieczorka - żadnej afery na uczelni nie było. Jak mówił w Rozmowie pod krawatem - oskarżenia były odwetem za jego działalność jako szefa resortu.
- To jest obrażanie tych kobiet. No bo wychodzi na to, że to są nieudaczniczki, które tylko dzięki temu, że jakiś deal w cudzysłowie przeprowadziły z rektorem Uniwersytetu Szczecińskiego mogą funkcjonować i działać. Nie, ja jestem absolutnie przeciwny temu, ażeby rodzina cierpiała tylko dlatego, że ktoś jest ministrem, premierem, radnym, posłem - podkreślał.
Dodaj komentarz 4 komentarze
jak mówi śledczy podążaj za kasą. On rektorowi, ten jego żonie. A przecież żona cezara.....
Generalnie zapytam za Grabowskim jak się pan czuje robiąc za głupa w tv tym razem w radio....
Już raz udało mu się wykręcić, gdy odwołał się skutecznie po aferze przy sprzedaży działki firmie niemieckiej Euroinwest. Tylko biedni idą siedzieć, bogaci zatrudnią wziętego papugę i śmieją się w twarz. W nagrodę został ministrem i znów udaje pokrzywdzonego. Jaka koalicja-taki minister (ex minister)
Następny, co musiał odejść za niewinność...
Jakiś zmęczony życiem na twarzy i żółty.