Zuchwała kradzież na oddziale dziecięcym szpitala przy Unii Lubelskiej. Dziecko na moment wyszło z sali, po powrocie okazało się, że straciło laptopa, słuchawki i kolekcję gier komputerowych.
Matka oskarża dyrekcję placówki o brak ochrony pacjentów. Szpital odpiera zarzuty.
Jak podkreśla matka młodego pacjenta: - Problemem nie jest sama kradzież, ale fakt, że na oddział dziecięcy może wejść każdy i nikt tego nie kontroluje. Drzwi oddziału są otwarte całą dobę. Teraz doszło do kradzieży, a aż strach pomyśleć, jakby tam trafił inny złoczyńca
- Placówka nie ma prawa legitymować osób, które wchodzą na oddział - tłumaczy rzecznik szpitala Joanna Woźnicka - Poza tym jest to po prostu niemożliwe. Rocznie hospitalizujemy 46 tysięcy pacjentów, a do tego dochodzą jeszcze osoby odwiedzające.
Wartość skradzionego sprzętu to 3 tysiące złotych. Policja szuka złodzieja
Jak podkreśla matka młodego pacjenta: - Problemem nie jest sama kradzież, ale fakt, że na oddział dziecięcy może wejść każdy i nikt tego nie kontroluje. Drzwi oddziału są otwarte całą dobę. Teraz doszło do kradzieży, a aż strach pomyśleć, jakby tam trafił inny złoczyńca
- Placówka nie ma prawa legitymować osób, które wchodzą na oddział - tłumaczy rzecznik szpitala Joanna Woźnicka - Poza tym jest to po prostu niemożliwe. Rocznie hospitalizujemy 46 tysięcy pacjentów, a do tego dochodzą jeszcze osoby odwiedzające.
Wartość skradzionego sprzętu to 3 tysiące złotych. Policja szuka złodzieja