Prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński mówił, że decyzję o reakcji na obrażanie swojego zmarłego brata Lecha podjął kilka tygodni temu. Odniósł się w ten sposób do burzliwej wymiany zdań, która miała miejsce - we wtorek w nocy - w Sejmie podczas dyskusji o projekcie Ustawy o Sądzie Najwyższym.
Jarosław Kaczyński wyjawił, że od dłuższego czasu zastanawiał się, co zrobić w tej sprawie. Przypomniał, że właściwie od lat - jak mówił - spokojnie, nie reagując, wysłuchuje nieustannych ataków oraz zaczepek. Dodał: "często obraźliwych i prześmiewczych".
- Jednak kiedy zaczęto używać nazwiska mojego brata, to doszedłem do wniosku, że pewna miara została przekroczona. I w pewnym momencie, jakieś dwa czy trzy tygodnie temu powiedziałem sobie: "jeżeli zrobią to po raz kolejny, to będę interweniował" - mówił Jarosław Kaczyński.
Przyznał, że wypowiedziane przez niego słowa były twarde. Wyjaśnił, że do zaostrzenia tonu przyczyniły się krzyki na sali obrad. Podkreślił jednak, że ze swoich słów się nie wycofuje.
- Uważam, że uczyniłem dobrze. Nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny - mówił prezes PiS.
We wtorek odbyły się dwa czytania przygotowanego przez posłów Prawa i Sprawiedliwości projektu Ustawy o Sądzie Najwyższym. Obu towarzyszyła burzliwa debata. W środę wieczorem zaplanowano posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, by zająć się zgłoszonymi przez posłów poprawkami. Jest ich blisko 1300.
Projekt ustawy zakłada między innymi powołanie nowych izb w Sądzie Najwyższym, w tym Izby Dyscyplinarnej oraz wygaszenie kadencji sędziów Sądu Najwyższego. Wyjątkiem mają być sędziowie, którzy zostaną wskazani przez Krajową Radę Sądownictwa. Opozycja krytykuje zmiany.
- Jednak kiedy zaczęto używać nazwiska mojego brata, to doszedłem do wniosku, że pewna miara została przekroczona. I w pewnym momencie, jakieś dwa czy trzy tygodnie temu powiedziałem sobie: "jeżeli zrobią to po raz kolejny, to będę interweniował" - mówił Jarosław Kaczyński.
Przyznał, że wypowiedziane przez niego słowa były twarde. Wyjaśnił, że do zaostrzenia tonu przyczyniły się krzyki na sali obrad. Podkreślił jednak, że ze swoich słów się nie wycofuje.
- Uważam, że uczyniłem dobrze. Nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny - mówił prezes PiS.
We wtorek odbyły się dwa czytania przygotowanego przez posłów Prawa i Sprawiedliwości projektu Ustawy o Sądzie Najwyższym. Obu towarzyszyła burzliwa debata. W środę wieczorem zaplanowano posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, by zająć się zgłoszonymi przez posłów poprawkami. Jest ich blisko 1300.
Projekt ustawy zakłada między innymi powołanie nowych izb w Sądzie Najwyższym, w tym Izby Dyscyplinarnej oraz wygaszenie kadencji sędziów Sądu Najwyższego. Wyjątkiem mają być sędziowie, którzy zostaną wskazani przez Krajową Radę Sądownictwa. Opozycja krytykuje zmiany.
Dodaj komentarz 2 komentarze
jaki tam "imperator moralny"!
po prostu za mała dawka pastylek
Towarzyszu Kaczynski, a czemu używacie języka dialektyki socjalizmu ???
Wyrośliście i nasiąkliście w tych klimatach...
Dość pospolita przypadłość starych ludzi: nie pamięta, co jadł na śniadanie, ale ze szczegółami zreferuje materiały i fiszki swojej pracy doktorskiej.