Mieszkańcy rosyjskich obwodów graniczących z Ukrainą uciekają w głąb Rosji - informują niezależne media.
Codziennie od kilku do kilkudziesięciu osób decyduje się wyjechać, ponieważ nie wytrzymuje nieustannego napięcia związanego z toczącą się w pobliżu wojną. Rosyjscy komentatorzy niezależni zwracają uwagę, że prędzej, czy później wojna zapuka do drzwi każdego agresora.
Serwis internetowy MASH poinformował, że ukraińsko-rosyjską granicę w obwodzie biełgorodzkim próbowały przerwać dwie uzbrojone grupy, poruszające się samochodami terenowymi. Doszło do wymiany ognia. Na początku marca w tym samym obwodzie doszło do podobnego incydentu. Odpowiedzialność za atak wzięli na siebie rosyjscy partyzanci z tak zwanego „Rosyjskiego Korpusu”.
Portale 7x7 i Horyzontalna Rosja napisały, że w związku z zagrożeniem wojną niemal opustoszała miejscowość Szebiekino. W okolicach miasteczka eksplodują pociski, przelatują nad nim rakiety i codziennie po ulicach jeżdżą czołgi i wozy bojowe, a przystanki autobusowe i witryny sklepów są zabezpieczone workami z piaskiem. Według niezależnych dziennikarzy, w tym mieście jest coraz mniej ludzi, nie ma pracy i nikt nie odpoczywa.
Serwis internetowy MASH poinformował, że ukraińsko-rosyjską granicę w obwodzie biełgorodzkim próbowały przerwać dwie uzbrojone grupy, poruszające się samochodami terenowymi. Doszło do wymiany ognia. Na początku marca w tym samym obwodzie doszło do podobnego incydentu. Odpowiedzialność za atak wzięli na siebie rosyjscy partyzanci z tak zwanego „Rosyjskiego Korpusu”.
Portale 7x7 i Horyzontalna Rosja napisały, że w związku z zagrożeniem wojną niemal opustoszała miejscowość Szebiekino. W okolicach miasteczka eksplodują pociski, przelatują nad nim rakiety i codziennie po ulicach jeżdżą czołgi i wozy bojowe, a przystanki autobusowe i witryny sklepów są zabezpieczone workami z piaskiem. Według niezależnych dziennikarzy, w tym mieście jest coraz mniej ludzi, nie ma pracy i nikt nie odpoczywa.