Czy wschodnioniemieckie firmy odprowadzały do Odry ścieki o zbyt wysokiej temperaturze?
Na to pytanie próbują odpowiedzieć dziennikarze portalu gazety "Märkische Oderzeitung". Według nich, mogło to mieć wpływ na kwitnienie glonów i śnięcie ryb.
Zbyt duże zasolenie w połączeniu z wysoką temperaturą wody sprzyjało rozwojowi toksycznych glonów, które rok temu doprowadziły do masowego śnięcia ryb - ocenili eksperci po obu brzegach Odry. Dotąd niemiecka minister środowiska Steffi Lemke sugerowała, że za katastrofę ekologiczną w Odrze odpowiadała strona polska.
Sprawą zanieczyszczania Odry zajął się portal brandenburskiego dziennika "Märkische Oderzeitung". Okazuje się, że w jednej z fabryk w Eisenhüttenstadt od dłuższego czasu była awaria. Jej ścieki o wyższej temperaturze niż była ustalona w pozwoleniach, wpływały do Odry. "Ścieki z oczyszczalni mogą być odprowadzane w temperaturze 30 stopni" - twierdzi gazeta.
Dziennik z siedzibą we Frankfurcie nad Odrą dodaje, że do oczyszczalni trafiają ścieki z co najmniej kilku firm. "162-kilometrowy brzeg w Brandenburgii nie jest zbytnio uprzemysłowiony. W Eisenhüttenstadt i Schwedt znajdują się jednak ogromne oczyszczalnie ścieków" - pisze gazeta.
To tutaj trafiały ścieki z fabryki papieru PM2, które mają zwykle temperaturę przekraczającą 30 stopni. Toteż przed zrzuceniem ich do rzeki powinny były zostać schłodzone. Tyle tylko, że nie zostały. Zdaniem ekspertów, mogły w ten sposób podnieść temperaturę w Odrze i przyczynić się to do rozkwitu glonów.
Z problemem ciepłych ścieków zmaga się wielu producentów papieru. "MOZ" wskazuje, że większe temperatury występują też regularnie w papierni Leipa w Schwedt. I również ta fabryka ma nie radzić sobie z problemem zwapnienia chłodni kominowych. Co jednak najistotniejsze, Federalny Urząd Ochrony Środowiska miał o tym wiedzieć już wiosną ubiegłego roku, czyli zanim zauważono pierwsze śnięte ryby.
Zbyt duże zasolenie w połączeniu z wysoką temperaturą wody sprzyjało rozwojowi toksycznych glonów, które rok temu doprowadziły do masowego śnięcia ryb - ocenili eksperci po obu brzegach Odry. Dotąd niemiecka minister środowiska Steffi Lemke sugerowała, że za katastrofę ekologiczną w Odrze odpowiadała strona polska.
Sprawą zanieczyszczania Odry zajął się portal brandenburskiego dziennika "Märkische Oderzeitung". Okazuje się, że w jednej z fabryk w Eisenhüttenstadt od dłuższego czasu była awaria. Jej ścieki o wyższej temperaturze niż była ustalona w pozwoleniach, wpływały do Odry. "Ścieki z oczyszczalni mogą być odprowadzane w temperaturze 30 stopni" - twierdzi gazeta.
Dziennik z siedzibą we Frankfurcie nad Odrą dodaje, że do oczyszczalni trafiają ścieki z co najmniej kilku firm. "162-kilometrowy brzeg w Brandenburgii nie jest zbytnio uprzemysłowiony. W Eisenhüttenstadt i Schwedt znajdują się jednak ogromne oczyszczalnie ścieków" - pisze gazeta.
To tutaj trafiały ścieki z fabryki papieru PM2, które mają zwykle temperaturę przekraczającą 30 stopni. Toteż przed zrzuceniem ich do rzeki powinny były zostać schłodzone. Tyle tylko, że nie zostały. Zdaniem ekspertów, mogły w ten sposób podnieść temperaturę w Odrze i przyczynić się to do rozkwitu glonów.
Z problemem ciepłych ścieków zmaga się wielu producentów papieru. "MOZ" wskazuje, że większe temperatury występują też regularnie w papierni Leipa w Schwedt. I również ta fabryka ma nie radzić sobie z problemem zwapnienia chłodni kominowych. Co jednak najistotniejsze, Federalny Urząd Ochrony Środowiska miał o tym wiedzieć już wiosną ubiegłego roku, czyli zanim zauważono pierwsze śnięte ryby.