Rosyjscy pogranicznicy wymagają od przekraczających estońsko-rosyjską granicę potwierdzenia na piśmie, że popierają wojnę Rosji na Ukrainie.
Kwestionariusze, które mają otrzymywać niektórzy przekraczający granicę, dotyczą nie tylko ich opinii na temat rosyjskiej agresji na Ukrainie, lecz także stosunku do Unii Europejskiej. Estoński portal ERR przytacza wypowiedź jednej z osób, która powiedziała, że nie można odpowiedzieć rosyjskiej straży granicznej o trwającej wojnie.
Odpowiedź powinna brzmieć, że prowadzona jest operacja specjalna. Trzeba też mówić, że Krym należy do Rosji, a nie do Ukrainy. W przeciwnym razie grozi przesłuchanie i zakaz wjazdu na terytorium Rosji.
Szef jednego z punktów granicznych Estonii Peter Maran powiedział w estońskiej telewizji, że "oprócz podawania normalnych danych osobowych oraz przedstawiania dokumentów podróży Rosjanie wymagają też zapisania numeru IMEI identyfikującego swój telefon. Pytają również, czy osoba przekraczająca granicę zna kogoś z ukraińskich sił zbrojnych".
Wcześniej o tego typu praktykach prowadzonych przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa, informował niezależny portal Meduza, który opublikował zdjęcia formularza dla podróżnych.