Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że śmierć Barbary Skrzypek, jego bliskiej i wieloletniej współpracowniczki, ma bezpośredni związek z przesłuchaniem w prokuraturze. Zdaniem mecenasa Jacka Dubois, łączenie tych dwóch zdarzeń jest "olbrzymią niegodziwością i hipokryzją".
- Padła ofiarą łotrów, którzy doprowadzili do jej śmierci - powiedział Kaczyński.
Zdaniem mecenasa Jacka Duboisa, pełnomocnika austriackiego biznesmena poszkodowanego w tej sprawie, przesłuchanie odbyło się zgodnie ze standardami.
- Nie było żadnej sytuacji, w której padłaby jakakolwiek realna skarga na stan zdrowia - podkreślał Dubois.
Prokurator Ewa Wrzosek, która przesłuchiwała Barbarę Skrzypek, zapowiedziała kroki prawne wobec osób oskarżających ją o związek ze śmiercią świadka.
Pełnomocnik Barbary Skrzypek poinformował, że przed przesłuchaniem 12 marca wskazał na zły stan zdrowia świadka. Adwokat Krzysztof Gotkowicz oświadczył, że prokurator prowadzący przesłuchanie jeszcze na korytarzu odmówił dopuszczenia go do czynności. Następnie - po wejściu do gabinetu - pełnomocnik miał uzasadnić potrzebę uczestnictwa adwokata w przesłuchaniu jako pełnomocnika.
"Między innymi wskazałem na zły stan zdrowia świadka oraz obecność dwóch pełnomocników zawiadamiającego, co dodatkowo mogło być odczytywane przez świadka jako element presji. Po mojej wypowiedzi Pani Barbara Skrzypek również osobiście przedstawiła swoje problemy zdrowotne" - napisał mecenas Gotkowicz w oświadczeniu.
Pełnomocnik dodał, że po kolejnej odmowie prokuratora, niedopuszczony do czynności przesłuchania, około 10.30 opuścił gabinet prokuratora. Następnie oczekiwał na świadka w pobliżu prokuratury, aż do końca czynności o 15.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski