Donald Trump zapowiedział, że pozostawi amerykańskie wojska w Niemczech. Prezydent USA zadeklarował to podczas spotkania z kanclerzem Friedrichem Merzem w Białym Domu.
Szef niemieckiego rządu zachęcał Donalda Trumpa do nałożenia dodatkowych sankcji na Rosję.
Spotkanie Donalda Trumpa z Friedrichem Merzem w Gabinecie Owalnym był bardzo uprzejme. Kanclerz przekazał prezydentowi USA oprawiony w złotą ramę akt urodzenia jego dziadka w Niemczech, a prezydent Trump chwalił angielski swego gościa. Gdy zapytano go, czy pozostawi wojska USA w Niemczech, Donald Trump odpowiedział bez wahania.
"Jeśli zechcą nas tam gościć, to tak. Mamy tam 45 tysięcy żołnierzy, którzy wydają sporo pieniędzy. Relacje z Niemcami są bardzo ważne. Tak, pozostawimy ich, nie ma problemu" - zadeklarował.
Kanclerz Merz bardzo wyraźnie mówił, że na Ukrainie to Rosja jest agresorem i apelował o zwiększenie presji na Moskwę poprzez dodatkowe sankcje. W tej sprawie prezydent Trump był niechętny.
"Kiedy uznam, że to nie zmierza w kierunku pokoju, będę bardzo twardy, ale być może wobec obu stron. Bo do tanga trzeba dwojga" - mówił. Prezydent USA porównał wojnę na Ukrainie do bijatyki dwóch dzieciaków.
Donald Trump słowem nie wspomniał o zawszeniu broni, którego domagał się jeszcze kilka tygodni temu i które to żądanie zostało zignorowane przez Rosję.
Autorka edycji: Joanna Chajdas
Spotkanie Donalda Trumpa z Friedrichem Merzem w Gabinecie Owalnym był bardzo uprzejme. Kanclerz przekazał prezydentowi USA oprawiony w złotą ramę akt urodzenia jego dziadka w Niemczech, a prezydent Trump chwalił angielski swego gościa. Gdy zapytano go, czy pozostawi wojska USA w Niemczech, Donald Trump odpowiedział bez wahania.
"Jeśli zechcą nas tam gościć, to tak. Mamy tam 45 tysięcy żołnierzy, którzy wydają sporo pieniędzy. Relacje z Niemcami są bardzo ważne. Tak, pozostawimy ich, nie ma problemu" - zadeklarował.
Kanclerz Merz bardzo wyraźnie mówił, że na Ukrainie to Rosja jest agresorem i apelował o zwiększenie presji na Moskwę poprzez dodatkowe sankcje. W tej sprawie prezydent Trump był niechętny.
"Kiedy uznam, że to nie zmierza w kierunku pokoju, będę bardzo twardy, ale być może wobec obu stron. Bo do tanga trzeba dwojga" - mówił. Prezydent USA porównał wojnę na Ukrainie do bijatyki dwóch dzieciaków.
Donald Trump słowem nie wspomniał o zawszeniu broni, którego domagał się jeszcze kilka tygodni temu i które to żądanie zostało zignorowane przez Rosję.
Autorka edycji: Joanna Chajdas


Radio Szczecin