Najpierw przeciwko nazwaniu wydarzeń z 1943 roku ludobójstwem było 222 posłów: głównie Platformy Obywatelskiej i Ruchu Palikota. "Za" było kilku parlamentarzystów PO, jeden z Ruchu Palikota oraz kluby PiS, PSL, SLD i Solidarnej Polski.

Zachodniopomorscy politycy w większości głosowali zgodnie z decyzjami klubów. Wstrzymał się jedynie poseł Platformy ze Szczecina - Arkadiusz Litwiński.

Litwiński wstrzymał się od głosu podczas ustalania, czy nazwać rzeź w Wołyniu ludobójstwem czy czystką etniczną "o znamionach ludobójstwa". - Oba określenia są zgodne z prawdą. Co więcej, czystka etniczna o znamionach ludobójstwa jest pojęciem bardziej precyzyjnym i szerszym - ocenia poseł PO ze Szczecina.

Ostatecznie całą uchwałę, w której znalazł się zapis o czystce etnicznej, poparły: PO, Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe. Lider Sojuszu, Leszek Miller, zastrzegł jednak, że parlamentarzyści jego partii podnieśli rękę "za" tylko dlatego, że chcą upamiętnić pomordowanych.

Przed głosowaniem emocji i kłótni nie brakowało. - Nie chcemy utwierdzać społeczeństwa w przekonaniu o sztucznej jedności na tej sali - mówił Maciej Łopiński z PiS. Ugrupowanie ostatecznie wstrzymało się od głosu.

Z kolei Janusz Palikot przekonywał, że taka uchwała w ogóle nie powinna być przedmiotem obrad Sejmu. - Sejm nie jest miejscem ustalania prawdy historycznej - mówił poseł.

O to, by nie nazywać rzezi wołyńskiej ludobójstwem apelował minister spraw zagranicznych. Radosław Sikorski uznał, że byłoby to upokarzające dla Ukrainy. Lider Prawa i Sprawiedliwości - Jarosław Kaczyński był oburzony: "Jeżeli morduje się jednych, to jest ludobójstwo, a jak tylko Polaków to nie?" - pytał prezes PiS.

W latach 1943-1945 Ukraińska Armia Powstańcza wymordowała na kresach wschodnich około 130 tysięcy Polaków. W akcjach odwetowych zginęło około10 tysięcy Ukraińców.

Parlamentarzyści nie zgodzili się także na ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej - Męczeństwa Kresowian. Takie poprawki zgłaszały kluby PiS i Solidarnej Polski. Poseł ze Szczecina - Arkadiusz Litwiński był wśród kilku parlamentarzystów PO, którzy poparli te wnioski.

Choć zdecydowana większość jego klubu była przeciwna, Litwiński tłumaczy, że chciał zrealizować postulat środowisk kresowiaków. - Przypadek zbrodni wołyńskiej, jak do tej pory nie jest zbyt dobrze znany przez społeczeństwo polskie, a tego rodzaju odświętne rocznice pomagają w edukacji - argumentuje poseł Platformy.