Stan psów zamkniętych w samochodzie był dobry. Nie było też konieczności wybicia szyby w aucie. Tak Policja odpowiada na zarzuty o brak reakcji funkcjonariuszy wobec pozostawionych w samochodzie, w ponad 30-stopniowym upale zwierząt.
Podczas finału regat, przy ul. Energetyków w Szczecinie, na oczach policjantów jeden z przechodniów otworzył zaparkowane auto, by wypuścić wycieńczone wilczury. Świadkowie relacjonowali, że mundurowi nie zareagowali, bo nie dostali pozwolenia od swoich zwierzchników. Pozostawione w samochodzie psy były zamknięte w klatkach, bez wody i jedzenia. Od razu trafiły do weterynarza.
Policja odpowiada, że nie było konieczności takiej interwencji, bo w aucie były uchylone szyby. Dodatkowo, gdyby stan psów był tak zły, jak opisują to świadkowie - zwierząt nie przyjęłoby schronisko, a tam zostały przewiezione przez patrol interwencyjny. Właściciel psów został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Jednocześnie komenda wyjaśni, czy funkcjonariusze mogli zareagować w inny sposób.
Policja odpowiada, że nie było konieczności takiej interwencji, bo w aucie były uchylone szyby. Dodatkowo, gdyby stan psów był tak zły, jak opisują to świadkowie - zwierząt nie przyjęłoby schronisko, a tam zostały przewiezione przez patrol interwencyjny. Właściciel psów został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Jednocześnie komenda wyjaśni, czy funkcjonariusze mogli zareagować w inny sposób.