Brak wykształcenia nie przeszkadza w karierze - tak mówi Marian Kowalski, kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta RP.
- To był początek lat 80., po stanie wojennym, był bum na muzykę rockową i pierwsze edycje festiwalu w Jarocinie - mówił Kowalski. - Władza sobie nie życzyła, żeby buntowali się robotnicy. Z drugiej zaś strony władza nie życzyła sobie, żeby uczniowie byli krnąbrni. Tak to szkoła ma. Niespecjalnie jednak narzekam, bo ówczesny system edukacji utrudniał mi rozwój.
Marian Kowalski dodał, że wrócił potem do szkoły, ale jej nie ukończył i nie przystąpił do matury.
- Mój ojciec się rozchorował. Miał chorobę nowotworową. Musiałem więc przejąć rodzinny interes, który prowadziłem jeszcze przez prawie 20 lat - wyjaśnił. - Zawsze pracowałem na własny rachunek. Nie potrzebowałem jakiegoś wielkiego CV, żeby sobie radzić i do dzisiaj sobie radzę.
Konstytucja RP nie mówi nic o wymaganym wykształceniu kandydata na prezydenta Polski.
Według większości sondaży, poparcie dla Mariana Kowalskiego nie przekracza 1 proc. Sam kandydat wskazał, że w jednym z badań uzyskał 2 proc. głosów, a 19 proc. daje mu sondaż przeprowadzony w Irlandii.
Posłuchaj "Rozmowy pod krawatem" i zobacz wideo.