Naszym zdaniem wszystko było w porządku, zarówno z wejściem na koncert jak i nagłośnieniem - mówią organizatorzy koncertu Andrei Bocellego podczas finału Regat The Tall Ships Races.
Podczas sobotniego koncertu włoskiego tenora część osób z biletami miała problem, żeby wejść do strefy, na którą bilety kosztowały minimum 350 zł. Z kolei ci, którzy przyszli posłuchać tenora za darmo, narzekali, że nagłośnienie gra bardzo cicho poza biletowaną strefą.
- Z białego namiotu skierowali nas tutaj, to jakieś szaleństwo!
- Kupiliśmy te bilety ponad pół roku temu, żeby przyjechać do Szczecina, za 350 złotych za sztukę, nie można wejść...
- Tutaj nie można przejść, znowu mamy iść na górę, chodzimy w kółko...
- Słabe nagłośnienie, jesteśmy rozczarowani - denerwowali się właściciele biletów.
Nie otrzymaliśmy do tej pory żadnej reklamacji, a wypowiedzi pojedynczych osób nie mogą przesłaniać nam sukcesu wydarzenia - odpiera Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, organizatora koncertu.
- Nie mogę działać wyłącznie na podstawie tego typu nagrań, więc jeśli dotrze do nas jakaś oficjalna skarga, to na pewno zareagujemy. Jeżeli chodzi o całą ul. Jana z Kolna to była na pewno bardzo dobrze nagłośniona. Mój wspólnik łącznie z przedstawicielami Szczecińskiej Agencji Artystycznej przeszli sie podczas koncertu wzdłuż całej ulicy i wrócili w pełni przekonani, że jest tak jak być powinno - argumentuje Janusz Stefański.
Organizator przygotował też - w przypadku niepogody - płaszcze przeciwdeszczowe dla słuchaczy z biletami. Trzeba było za nie jednak zapłacić 10 zł.
- To zawsze jest decyzja organizatora, w tym przypadku była właśnie taka. W zamian za to wszyscy dostawali bezpłatne wydawnictwa - tłumaczył Stefański.
Całkowity dochód ze sprzedaży biletów trafił na konto agencji. Dodatkowo, miasto zapłaciło agencji Prestige MJM blisko 3 mln złotych. W tej kwocie oprócz występu tenora zawiera się też m.in koszt budowy sceny i działania promocyjne.
- Z białego namiotu skierowali nas tutaj, to jakieś szaleństwo!
- Kupiliśmy te bilety ponad pół roku temu, żeby przyjechać do Szczecina, za 350 złotych za sztukę, nie można wejść...
- Tutaj nie można przejść, znowu mamy iść na górę, chodzimy w kółko...
- Słabe nagłośnienie, jesteśmy rozczarowani - denerwowali się właściciele biletów.
Nie otrzymaliśmy do tej pory żadnej reklamacji, a wypowiedzi pojedynczych osób nie mogą przesłaniać nam sukcesu wydarzenia - odpiera Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, organizatora koncertu.
- Nie mogę działać wyłącznie na podstawie tego typu nagrań, więc jeśli dotrze do nas jakaś oficjalna skarga, to na pewno zareagujemy. Jeżeli chodzi o całą ul. Jana z Kolna to była na pewno bardzo dobrze nagłośniona. Mój wspólnik łącznie z przedstawicielami Szczecińskiej Agencji Artystycznej przeszli sie podczas koncertu wzdłuż całej ulicy i wrócili w pełni przekonani, że jest tak jak być powinno - argumentuje Janusz Stefański.
Organizator przygotował też - w przypadku niepogody - płaszcze przeciwdeszczowe dla słuchaczy z biletami. Trzeba było za nie jednak zapłacić 10 zł.
- To zawsze jest decyzja organizatora, w tym przypadku była właśnie taka. W zamian za to wszyscy dostawali bezpłatne wydawnictwa - tłumaczył Stefański.
Całkowity dochód ze sprzedaży biletów trafił na konto agencji. Dodatkowo, miasto zapłaciło agencji Prestige MJM blisko 3 mln złotych. W tej kwocie oprócz występu tenora zawiera się też m.in koszt budowy sceny i działania promocyjne.
- Z białego namiotu skierowali nas tutaj, to jakieś szaleństwo! - Kupiliśmy te bilety ponad pół roku temu, żeby przyjechać do Szczecina, za 350 złotych za sztukę, nie można wejść... - Tutaj nie można przejść, znowu mamy iść na górę, chodzimy w kółko... -
- Nie mogę działać wyłącznie na podstawie tego typu nagrań, więc jeśli dotrze do nas jakaś oficjalna skarga, to na pewno zareagujemy. Jeżeli chodzi o całą ul. Jana z Kolna to była na pewno bardzo dobrze nagłośniona. Mój wspólnik łącznie z przedstawicielam
Dodaj komentarz 3 komentarze
Najważniejsze, że poseł Prezes dobrze słyszał.
Po pierwsze, nikt nie spodziewał się, że organizator będzie miał tyle odwagi, aby uczciwie stwierdzić, że nie wszystko było w porządku, a poza tym, skoro miasto zapłaciło za ten koncert 2.900.000,00 zł, a zadowolonych jest garstka słuchaczy (w skali setek tysięcy obecnych w tym miejscu), to ewidentnie coś jest nie tak. W tym samym miejscu, w ubiegłych latach, odbywały się koncerty, które były słyszalne aż w parku S. Żeromskiego, a przecież nikt nie posądza obsługi technicznej, że miała gorsze nagłośnienie, niż inni.
Wiele osób chciałoby po prostu usłyszeć deklarację, że skoro koncert był biletowany, to nie można było ustawić głośników w stronę tarasów Wałów Chrobrego, bo tam nie sprzedawano miejsc, choć tego się spodziewali....
A kto się przyzna do błędu oby kasa się zgadzała a reszta dla organizatora się nie liczy . A taki koncert to w filharmonii a nie na takiej imprezie !