Kończy się trzecia transatlantycka wyprawa podróżnika z Polic Aleksandra Doby. W sobotę, po ponad trzymiesięcznej podróży ze Stanów Zjednoczonych, kajakarz dobił do wybrzeża Francji.
Na razie przycumował swój kajak do boi i czeka na najbliższych, którzy na popołudnie zaplanowali oficjalne powitanie. Do oficjalnego zakończenia wyprawy brakuje zaledwie kilku machnięć wiosłem i kilku godzin, ale znajomym Doby już teraz udało się z nim porozmawiać.
- Czuję się bardzo dobrze, choć jestem zmęczony. W trakcie wyprawy trzeba było walczyć z prądami i skałami. Prądy związane z ruchami pływowymi były dla mnie wielką niespodzianką. Końcówka jest wyczerpująca, ale satysfakcja ogromna - mówi w krótkim nagraniu kajakarz z Polic.
Trzecia transatlantycka wyprawa Aleksandra Doby nie należała do łatwych. Kajakarz z Polic wybrał najtrudniejszą trasę Atlantyku, czyli północną. Kilka razy musiał walczyć z dwoma najgroźniejszymi w takiej podróży żywiołami: wiatrem i wodą. Kiedy nie zawodziły go mięśnie, zawiódł sprzęt. Kilka tygodni temu na samym środku oceanu Doba odkrył, że jego kajak ma uszkodzony ster. Wtedy pomogła mu załoga statku handlowego.
Kilka dni temu podróżnik dopłynął do brytyjskich wysp Scilly. Już tam mógł zakończyć swoją wyprawę, ale postanowił, że pokona kanał La Manche.
Trzecią transatlantycką wyprawę Aleksander Doba kończy na kilka dni przed swoimi 71 urodzinami. Podczas poprzednich ekspedycji kajakarz przepłynął Ocean Atlantycki trasą najkrótszą i najdłuższą. Za drugą wyprawę zdobył tytuł "Podróżnika roku" magazynu "National Geographic".
- Czuję się bardzo dobrze, choć jestem zmęczony. W trakcie wyprawy trzeba było walczyć z prądami i skałami. Prądy związane z ruchami pływowymi były dla mnie wielką niespodzianką. Końcówka jest wyczerpująca, ale satysfakcja ogromna - mówi w krótkim nagraniu kajakarz z Polic.
Trzecia transatlantycka wyprawa Aleksandra Doby nie należała do łatwych. Kajakarz z Polic wybrał najtrudniejszą trasę Atlantyku, czyli północną. Kilka razy musiał walczyć z dwoma najgroźniejszymi w takiej podróży żywiołami: wiatrem i wodą. Kiedy nie zawodziły go mięśnie, zawiódł sprzęt. Kilka tygodni temu na samym środku oceanu Doba odkrył, że jego kajak ma uszkodzony ster. Wtedy pomogła mu załoga statku handlowego.
Kilka dni temu podróżnik dopłynął do brytyjskich wysp Scilly. Już tam mógł zakończyć swoją wyprawę, ale postanowił, że pokona kanał La Manche.
Trzecią transatlantycką wyprawę Aleksander Doba kończy na kilka dni przed swoimi 71 urodzinami. Podczas poprzednich ekspedycji kajakarz przepłynął Ocean Atlantycki trasą najkrótszą i najdłuższą. Za drugą wyprawę zdobył tytuł "Podróżnika roku" magazynu "National Geographic".