Na pewno byli dobrze przygotowani, ale napotkali niemożliwe do przewidzenia trudności - komentuje sytuację w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach grotołaz ze Szczecina. Wciąż trwa tam akcja ratunkowa, poszukiwani są dwaj mężczyźni.
- Nie znam grotołaza, który by wszedł do jaskini nieprzygotowany, a to na pewno było grupa speleologów - opowiada Narolewski.
Akcja trwa długo i może potrwać nawet kilka tygodni. - Szuka się człowieka w miejscach nieprawdopodobnie niedostępnych, ciasnych, ciemnych, zimnych i wilgotnych - dodaje Narolewski.
To bardzo trudna sytuacja dla uwięzionych. - Niskie temperatury i bardzo wysoka wilgotność, więc pozostawanie w bezruchu w takim miejscu prowadzi do wychłodzenia organizmu błyskawicznie. Aby utrzymać temperaturę trzeba się ruszać, a żeby się ruszać trzeba mieć taką możliwość. A mogą być oni uwięzieni w jakimś ciasnym zacisku, ponadto tam panują absolutne ciemności, to wpływa degradująco na psychikę ludzką - opowiada Narolewski.
Dwaj poszukiwani grotołazi weszli do Jaskini Wielkiej Śnieżnej wraz z czterema towarzyszami w czwartek. Zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza.
Ostatni kontakt głosowy ich towarzysze mieli z nimi w sobotę około godziny 2 w nocy. Ratownicy teraz starają się poszerzyć bardzo wąskie szczeliny jaskini, aby szukać grotołazów.