W tym roku Szczeciński Marsz dla Życia został odwołany w tradycyjnej formie, ale organizatorzy zapraszają w niedzielę do sieci. Największa manifestacja w obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci odbędzie się w internecie.
Będzie zupełnie inaczej, ale mamy nadzieję, że nie mniej ciekawie - mówi Anna Pleskot z Fundacji Małych Stópek. - Chociażby przez wykorzystanie naszych filmów i grafik, poprzez połączenie się też z niektórymi osobami. Pozwoli się to w czuć w marszowy klimat, a przy okazji przypomnieć sobie fakty z życia prenatalnego, posłuchać piosenek marszowych czy dowiedzieć się o inicjatywach Fundacji Małych Stópek.
Nie zabraknie też stałych punktów programu. - Na pewno odmówimy wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia, słowo wsparcia wygłosi ksiądz arcybiskup Andrzej Dzięga, jak bywało na początku każdego marszu, podejmiemy także Duchową Adopcję Dziecka Poczętego (przyp. red. - to zobowiązanie się do 9-miesięcznej modlitwy w intencji poczętego, ale nienarodzonego jeszcze dziecka zagrożonego aborcją) - wymienia Anna Pleskot.
Organizatorzy zapowiadają jednak też nowości, a najlepiej po prostu być na marszu, który w nietypowej formie odbędzie się pod hasłem "Jak nie ty, to kto?" Tym razem na profilu fejsbukowym i na Youtube.
W tym roku, zamiast Marszu, była zbiórka na respiratory dla szpitali walczących z koronawirusem. Na dwa urządzenia zrzucili się księża z archidiecezji, ale i całej Polski. Dwa kolejne trafią do szpitali, dzięki innym zbiórkom. - Prosimy też, aby jak najwięcej osób zaczęło oddawać krew, tak aby tej krwi nie zabrakło, wtedy kiedy szpitale ponownie ruszą z operacjami - mówi ks. Tomasz Kancelarczyk z Fundacji Małych Stópek i dodaje, że działacze pro-life uszyją także kilka tysięcy maseczek.
Dodaj komentarz 2 komentarze
a może by tak ci "obrońcy życia" stanęli faktycznie w obronie życia i zgłosili się do DPS-ów albo chociaż do szpitali i udowodnili czynem, że faktycznie zależy im na pomocy ludziom potrzebującym???
Wolontariuszy nigdy za wielu. A im ponoć zależy na ochronie życia...
Może zamiast "demonstrowania" w internecie ci ludzie adoptują jakieś niechciane dziecko? Bo siedzenie przed komputerem ma mało wspólnego z ideą "pro-life".