Nasz kolega zmarł po kilkuletniej, ciężkiej chorobie. Walczył do samego końca.
Gdy wpadał do pracy, pytany, jak się czuje, niezmiennie odpowiadał: "Nadspodziewanie dobrze". Ale widzieliśmy, jak choroba pustoszy jego organizm, wkrótce z dawnego Tośka pozostał tylko jego niezmienny uśmiech i zniewalający głos.
Swoim ciepłym, mrocznym barytonem przez lata budził słuchaczy Studia Bałtyk. Witał stoczniowców jadących do pracy, motorniczych wyjeżdżających z zajezdni, matki wiozące dzieci z Dąbia do przedszkoli w Śródmieściu. Słuchacze kochali go za atmosferę, jaką potrafił stworzyć - pełną ciepła i spokojnego humoru.
Nas, kolegów - doprowadzał do rozpaczy swoim dążeniem do perfekcjonizmu. Bez końca poprawiał i szlifował nasze materiały dziennikarskie, nigdy niewystarczająco dobre, by pojawić się na antenie. Te same standardy stosował wobec siebie. Zanim wszedł do studia, by poprowadzić poranną audycję - miał ją przygotowaną od pierwszego do ostatniego słowa. Żadna zapowiedź, żaden komentarz nie był przypadkowy, każdy był przemyślany i wyważony.
Jego dążenie do doskonałości w pracy wynikało nie tyle z cech jego charakteru, ile szacunku dla naszych słuchaczy. Wielokrotnie powtarzał, że bez nich nasza praca byłaby niewiele warta. A oni odwdzięczali mu się nieprzemijającą przez lata sympatią.
Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że przez całe lata 80. jego głos i nazwisko były jednymi ze znaków firmowych naszej rozgłośni. W końcu przyszła ciężka choroba, ostatecznie przegrana.
W imieniu całej załogi Polskiego Radia Szczecin składamy rodzinie
Teodora najszczersze kondolencje.
Swoim ciepłym, mrocznym barytonem przez lata budził słuchaczy Studia Bałtyk. Witał stoczniowców jadących do pracy, motorniczych wyjeżdżających z zajezdni, matki wiozące dzieci z Dąbia do przedszkoli w Śródmieściu. Słuchacze kochali go za atmosferę, jaką potrafił stworzyć - pełną ciepła i spokojnego humoru.
Nas, kolegów - doprowadzał do rozpaczy swoim dążeniem do perfekcjonizmu. Bez końca poprawiał i szlifował nasze materiały dziennikarskie, nigdy niewystarczająco dobre, by pojawić się na antenie. Te same standardy stosował wobec siebie. Zanim wszedł do studia, by poprowadzić poranną audycję - miał ją przygotowaną od pierwszego do ostatniego słowa. Żadna zapowiedź, żaden komentarz nie był przypadkowy, każdy był przemyślany i wyważony.
Jego dążenie do doskonałości w pracy wynikało nie tyle z cech jego charakteru, ile szacunku dla naszych słuchaczy. Wielokrotnie powtarzał, że bez nich nasza praca byłaby niewiele warta. A oni odwdzięczali mu się nieprzemijającą przez lata sympatią.
Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że przez całe lata 80. jego głos i nazwisko były jednymi ze znaków firmowych naszej rozgłośni. W końcu przyszła ciężka choroba, ostatecznie przegrana.
W imieniu całej załogi Polskiego Radia Szczecin składamy rodzinie
Teodora najszczersze kondolencje.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Składam wyrazy współczucia rodzinie i bliskim zmarłego. Pan Teodor był wspaniałym człowiekiem. Składam hołd ku czci Jego pamięci. Danuta O.- stała słuchaczka ze Stargardu
Wspaniały człowiek z wielką muzyczną duszą. Takim zapamiętamy Pana Teodora a Jego audycja trwać będzie bez końcaKu czci Jego pamięci.