100 mln euro pomocy finansowej mają otrzymać dwie niemieckie stocznie w Wolgaście i Stralsundzie. Decyzje taką podjął rząd landu Meklemburgii - Pomorze Przednie. Sprawę dotowania niemieckich stoczni nagłaśniają politycy PiS, aby pokazać, że w Niemczech taka pomoc się opłaca i jest możliwa.
Posłanka Platformy Obywatelskiej, Renata Zaremba nie chce jednak wierzyć, aby rząd landu wsparł stocznię bezpośrednią pomocą finansową. - Muszę najpierw zapoznać się z tym materiałem, ale nie chce mi się w to wierzyć - przyznała Zaremba.
W Niemczech stocznie pracują normalnie. Zatrudniają też Polaków. - Mój syn pracuje teraz w Rostocku, w biurze konstrukcyjnym tamtejszej stoczni - opowiada były stoczniowiec, Marian Winiarski. - Budują i mają pełno zamówień. Tam wszystko się opłaca, tylko u nas nie.
Sprawę pomocy dla niemieckich stoczni nagłaśnia poseł Prawa i Sprawiedliwości, Leszek Dobrzyński, pokazując w ten sposób, że w Niemczech można wspierać ten rodzaj przemysłu. - Podawałem to właśnie jako przykład, jak nasz sąsiad załatwia sprawy - tłumaczy Dobrzyński. - Dla porównania, wszyscy wiemy, jak z kolei rząd Donalda Tuska "załatwił" podobne sprawy.
Stocznia w Szczecinie nie pracuje już prawie trzy lata.