Rolercoster zafundowała Iga Świątek swoim kibicom podczas swojego inaugurującego meczu na prestiżowym turnieju w Cincinnati rangi WTA 1000 z Francuzką Warwarą Graczewą.
Wydawało się, że Polka wygra w godzinę, następnie momentami byliśmy świadkami horroru, ostatecznie ze szczęśliwym zakończeniem dla Polki.
- To trwało 80 minut dłużej, niż wszyscy się spodziewali, ale ostatecznie ze zwycięstwem światowego numeru 1 - podsumował po ostatniej piłce amerykański komentator telewizyjny.
Pierwszy set zakończył się zwycięstwem Polki 6:0. W drugim Raszynianka prowadził 5:2 i nie wykorzystała następnie pięciu piłek meczowych, żeby ostatecznie przegrać w tiebreaku do 8. Jeszcze na początku trzeciej partii prowadziła Francuzka, ale wtedy Iga Świątek wróciła do swojej dobrej dyspozycji z początku spotkania.
- Miałam pięć piłek meczowych, to moja wina, że nie zamknęłam wszystkiego. To się jednak zdarza. Nie miałam do siebie jakiegoś żalu z tego powodu. Stwierdziłam, że muszę iść do przodu, wyciągnąć wnioski z niepowodzeń i prezentować się tak, jak w pierwszym secie - podsumowała swój występ nasza tenisistka.
W trzeciej rundzie zagra z rozstawioną z 15. Ukrainką Kostiuk. W nocy awans wywalczyła, przebijająca się wcześniej przez kwalifikacje Magdalena Fręch. W trzech setach pokonała Czeszkę Bouzkovą. W Cincinnati w czwartek polski dzień - kibicujemy w grach singlowych Magdom: Fręch i Linette oraz Hubertowi Hurkaczowi.
- To trwało 80 minut dłużej, niż wszyscy się spodziewali, ale ostatecznie ze zwycięstwem światowego numeru 1 - podsumował po ostatniej piłce amerykański komentator telewizyjny.
Pierwszy set zakończył się zwycięstwem Polki 6:0. W drugim Raszynianka prowadził 5:2 i nie wykorzystała następnie pięciu piłek meczowych, żeby ostatecznie przegrać w tiebreaku do 8. Jeszcze na początku trzeciej partii prowadziła Francuzka, ale wtedy Iga Świątek wróciła do swojej dobrej dyspozycji z początku spotkania.
- Miałam pięć piłek meczowych, to moja wina, że nie zamknęłam wszystkiego. To się jednak zdarza. Nie miałam do siebie jakiegoś żalu z tego powodu. Stwierdziłam, że muszę iść do przodu, wyciągnąć wnioski z niepowodzeń i prezentować się tak, jak w pierwszym secie - podsumowała swój występ nasza tenisistka.
W trzeciej rundzie zagra z rozstawioną z 15. Ukrainką Kostiuk. W nocy awans wywalczyła, przebijająca się wcześniej przez kwalifikacje Magdalena Fręch. W trzech setach pokonała Czeszkę Bouzkovą. W Cincinnati w czwartek polski dzień - kibicujemy w grach singlowych Magdom: Fręch i Linette oraz Hubertowi Hurkaczowi.