Amerykańskie władze nie odnalazły urządzenia rejestrującego parametry rejsu statku handlowego El Faro, który zatonął w pobliżu Bahamów na początku października - podaje TVN24. To odpowiednik czarnych skrzynek w samolotach.
Statek mimo ostrzeżeń meteorologów wypłynął z Florydy. Został uszkodzony w wyniku uderzenia huraganu Joaquin i zatonął.
Według armatora, statek przed wypłynięciem przechodził remont w maszynowni, którym zajmowali się polscy specjaliści. Zdaniem ekspertów remont nie miał jednak wpływu na pracę silników.
Była to najtragiczniejsza katastrofa statku płynącego pod banderą USA od ponad 30 lat.