Manifestacja na rzecz jedności Hiszpanii odbyła się w niedzielę po południu w Barcelonie. Marsz został zorganizowany dwa dni po ogłoszeniu przez kataloński parlament niepodległości regionu i dzień po wejściu w życie 155. artykułu konstytucji zawieszającego katalońską autonomię.
Organizatorzy twierdzą, że w Barcelonie manifestowało ponad milion osób, a władze miasta, że 300 tysięcy. Hasłem manifestacji było "Wszyscy jesteśmy Katalonią. O rozsądek i zgodne współżycie".
Alex Ramos, przewodniczący Katalońskiego Stowarzyszenia Cywilnego, czyli organizatora przemarszu, zapewniał, że demonstracja została zorganizowana nie w obronie zawieszenia autonomii, tylko na rzecz zgodnego współistnienia w regionie.
- Apelujemy o znalezienie wyjścia z tej trudnej sytuacji. Październikowe wydarzenia przypominają zły sen, który mieli wszyscy. Na pewno my, ale myślę, że również zwolennicy niepodległości - mówił Ramos.
Nad demonstrantami powiewały hiszpańskie i katalońskie flagi, a także niebieskie balony z symbolami Unii Europejskiej. Najczęściej skandowanymi hasłami były: "Puigdemont do więzienia" oraz "Będziemy głosować".
Hiszpański rząd zapowiedział, że 21 grudnia w Katalonii odbędą się wybory do regionalnego parlamentu. Zgodnie z opublikowanym w niedzielę sondażem, zwolennicy secesji stracą w nich poparcie na rzecz opowiadających się za niepodzielnością Hiszpanii. Niewykluczone też, że do wyborów nie pójdą partie, które w piątek poparły niepodległość Katalonii.
Od 28 października w regionie obowiązuje 155. artykuł konstytucji, który zawiesił autonomię Katalonii. Władzę tam przejął hiszpański rząd.
Hiszpańskie media donoszą, że jest już gotowy nakaz aresztowania dla Carlesa Puigdemonta - odsuniętego od władzy przywódcy Katalonii - i jego najbliższych współpracowników. Może grozić im do 30 lat więzienia.
Alex Ramos, przewodniczący Katalońskiego Stowarzyszenia Cywilnego, czyli organizatora przemarszu, zapewniał, że demonstracja została zorganizowana nie w obronie zawieszenia autonomii, tylko na rzecz zgodnego współistnienia w regionie.
- Apelujemy o znalezienie wyjścia z tej trudnej sytuacji. Październikowe wydarzenia przypominają zły sen, który mieli wszyscy. Na pewno my, ale myślę, że również zwolennicy niepodległości - mówił Ramos.
Nad demonstrantami powiewały hiszpańskie i katalońskie flagi, a także niebieskie balony z symbolami Unii Europejskiej. Najczęściej skandowanymi hasłami były: "Puigdemont do więzienia" oraz "Będziemy głosować".
Hiszpański rząd zapowiedział, że 21 grudnia w Katalonii odbędą się wybory do regionalnego parlamentu. Zgodnie z opublikowanym w niedzielę sondażem, zwolennicy secesji stracą w nich poparcie na rzecz opowiadających się za niepodzielnością Hiszpanii. Niewykluczone też, że do wyborów nie pójdą partie, które w piątek poparły niepodległość Katalonii.
Od 28 października w regionie obowiązuje 155. artykuł konstytucji, który zawiesił autonomię Katalonii. Władzę tam przejął hiszpański rząd.
Hiszpańskie media donoszą, że jest już gotowy nakaz aresztowania dla Carlesa Puigdemonta - odsuniętego od władzy przywódcy Katalonii - i jego najbliższych współpracowników. Może grozić im do 30 lat więzienia.