Pewien czterdziestoparoletni mężczyzna będzie niemiło wspominał te święta. W niedzielę rano niepewny, czy uda mu się zdążyć wejść na pokład samolotu lecącego z norweskiego Stavanger do Szczecina, uruchomił na lotnisku... alarm przeciwpożarowy.
Początkowo obsługa lotniska podejrzewała, że alarm włączył się z powodu usterki technicznej. Okazało się później, że świadkowie widzieli jak uruchomił go spóźnialski pasażer.
Lotniskowa straż pożarna natychmiast ewakuowała pasażerów. Według miejscowych służb cała akcja trwała około 15 minut.
Mężczyzna chciał zdążyć na samolot linii Wizzair odlatujący w niedzielę o 8.30 ze Stavanger do Szczecina. Lekkomyślnego pasażera policjanci wyprowadzili z pokładu samolotu i przewieźli do komisariatu w Stavanger.
Zarządzająca norweskimi lotniskami firma Avinor poinformowała, że choć incydent nie wywołał opóźnień w ruchu lotniczym to sprawę traktuje się poważnie.
Według dziennika Stavanger Aftenblad mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 25 tysięcy koron, czyli około 2,5 tysiąca euro.
Lotniskowa straż pożarna natychmiast ewakuowała pasażerów. Według miejscowych służb cała akcja trwała około 15 minut.
Mężczyzna chciał zdążyć na samolot linii Wizzair odlatujący w niedzielę o 8.30 ze Stavanger do Szczecina. Lekkomyślnego pasażera policjanci wyprowadzili z pokładu samolotu i przewieźli do komisariatu w Stavanger.
Zarządzająca norweskimi lotniskami firma Avinor poinformowała, że choć incydent nie wywołał opóźnień w ruchu lotniczym to sprawę traktuje się poważnie.
Według dziennika Stavanger Aftenblad mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 25 tysięcy koron, czyli około 2,5 tysiąca euro.