Z kwarantanny wyszedł Disneyland pod Paryżem. Niemniej i tam obowiązują ograniczenia związane z obawami przed nawrotem epidemii.
Park rozrywki w Val de Marne pod Paryżem, który przyciąga tłumy z całej Europy był zamknięty przez cztery miesiące. Nie zgrzytały koła górskich kolejek, nie słychać było pisków poszukiwaczy mocnych wrażeń na pętlach diabelskiego młynu.
17 tys. pracowników Disneylandu pod Paryżem czekało bezczynnie na to, kiedy to miejsce opuści koronawirus.
Z atrakcji będzie mogło cieszyć się 25 tys. gości dziennie. To połowa tej liczby, która odwiedzała to miejsce przed wybuchem epidemii w marcu. Wcześniejsze zarezerwowanie biletów, tak jak do Luwru, pałacu w Wersalu czy muzeum impresjonizmu d’Orsay jest obowiązkowe, podobnie jak noszenie maseczek.
Na razie nie będzie parad. Nie będzie można także uściskać się z Myszką Mickey, ale innych atrakcji nie brakuje.
17 tys. pracowników Disneylandu pod Paryżem czekało bezczynnie na to, kiedy to miejsce opuści koronawirus.
Z atrakcji będzie mogło cieszyć się 25 tys. gości dziennie. To połowa tej liczby, która odwiedzała to miejsce przed wybuchem epidemii w marcu. Wcześniejsze zarezerwowanie biletów, tak jak do Luwru, pałacu w Wersalu czy muzeum impresjonizmu d’Orsay jest obowiązkowe, podobnie jak noszenie maseczek.
Na razie nie będzie parad. Nie będzie można także uściskać się z Myszką Mickey, ale innych atrakcji nie brakuje.