Kilka tysięcy osób demonstrowało w Brukseli przeciwko ograniczeniom covidowym. "Miliony myślą inaczej" - odpowiada premier Belgii Alexander De Croo.
Manifestacja przebiegła spokojnie, ale pod koniec nieliczna grupa chuliganów starła się z policją.
Przeciwnicy obostrzeń wyszli na ulice po raz czwarty w ostatnich miesiącach. Demonstrujący mówili o ograniczeniu swobód obywatelskich, dyktaturze, braku prawnych i naukowych podstaw wprowadzania przepustek sanitarnych. "Kompletny nonsens i szaleństwo" - skomentował szef belgijskiego rządu w wywiadzie dla flamandzkiej telewizji VTM.
"Gdyby wszyscy zachowywali się jak osoby, które wzięły udział w demonstracji, mielibyśmy lockdown od kilku miesięcy" - powiedział Alexander De Croo. Podkreślił, że rząd nie zamierza wycofywać się z wprowadzonych ograniczeń i że nie są wykluczone kolejne. "Wolność kończy się wtedy, kiedy zagraża zdrowiu i życiu innych" - dodał.
Przeciwnicy obostrzeń wyszli na ulice po raz czwarty w ostatnich miesiącach. Demonstrujący mówili o ograniczeniu swobód obywatelskich, dyktaturze, braku prawnych i naukowych podstaw wprowadzania przepustek sanitarnych. "Kompletny nonsens i szaleństwo" - skomentował szef belgijskiego rządu w wywiadzie dla flamandzkiej telewizji VTM.
"Gdyby wszyscy zachowywali się jak osoby, które wzięły udział w demonstracji, mielibyśmy lockdown od kilku miesięcy" - powiedział Alexander De Croo. Podkreślił, że rząd nie zamierza wycofywać się z wprowadzonych ograniczeń i że nie są wykluczone kolejne. "Wolność kończy się wtedy, kiedy zagraża zdrowiu i życiu innych" - dodał.