Mieszkańcy greckiej wyspy Rodos szacują straty po pożarach, z którymi region zmaga się już od 10 dni. W środę ogłoszono tam stan wyjątkowy.
Wśród poszkodowanych znalazł się Dimitri Aggelakis - właściciel restauracji w miejscowości Gennaldi, który powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że pożary nie tylko zniszczyły restaurację, ale także sąsiadujący z nią dom - powodując, że rodzina spała na plaży przez pięć dni.
- Restauracja ma 32 lata. Moja mama zaczynała od jednego stolika. Oczywiście, rząd coś nam obiecuje, ale nie wiemy ile. Ta restauracja potrzebuje, jak sądzę, 200-300 tysięcy euro. Jeśli nie otrzymamy tych pieniędzy, nie zaczniemy od nowa, bo sami nie jesteśmy w stanie się odbudować - zapowiedział.
Gennaldi to miejscowość, w której pożary na Rodos należały do najintensywniejszych. Nowe wybuchają także tam, gdzie już się paliło.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje do Polaków wypoczywających w Grecji, szczególnie na wyspie Rodos, by na bieżąco śledzili komunikaty i stosowali się do poleceń władz. Pożary wybuchły także na wyspach Korfu i Eubea oraz w rejonie Aten.
- Restauracja ma 32 lata. Moja mama zaczynała od jednego stolika. Oczywiście, rząd coś nam obiecuje, ale nie wiemy ile. Ta restauracja potrzebuje, jak sądzę, 200-300 tysięcy euro. Jeśli nie otrzymamy tych pieniędzy, nie zaczniemy od nowa, bo sami nie jesteśmy w stanie się odbudować - zapowiedział.
Gennaldi to miejscowość, w której pożary na Rodos należały do najintensywniejszych. Nowe wybuchają także tam, gdzie już się paliło.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych apeluje do Polaków wypoczywających w Grecji, szczególnie na wyspie Rodos, by na bieżąco śledzili komunikaty i stosowali się do poleceń władz. Pożary wybuchły także na wyspach Korfu i Eubea oraz w rejonie Aten.