Woził antyreklamę biura podróży, teraz musi je przeprosić na łamach lokalnej gazety i wpłacić dwa tysiące zł na cel charytatywny. Sąd uznał, że Tadeusz Guzikowski ze Szczecina naruszył dobre imię Rainbow Tours, bo firma tylko pośredniczyła w sprzedaży biletów na samolot, który nie wystartował.
W ubiegłym roku niezadowolony klient zamontował na swoim aucie tablicę z napisem: "Rainbow Tours oszukało mnie" i woził ją przez tydzień. Biuro podróży pozwało go.
Guzikowski tłumaczył w sądzie, że do dziś spłaca siedem tysięcy złotych, które wydał na przelot. Sąd uznał, że to nieprawda, bo mieszkaniec Szczecina nadal co roku jeździ w tropiki.
- Zobowiązuję pozwanego Tadeusza Guzikowskiego do opublikowania na jego koszt oświadczenia następującej treści: "Przepraszam Rainbow Tours za podawanie przeze mnie nieprawdziwych informacji, za naruszanie jej dobrego imienia" - odczytała wyrok sędzia Bogusława Szczepańska.
- Codziennie z żoną odkładamy po 30 zł, żeby mieć na wyjazd, a sąd broni mi jechać na wycieczkę? Tak nie może być - mówił zbulwersowany szczecinianin. - Pani sędzio, pani nie jeździ na wycieczki?
Wyrok nie jest prawomocny. Guzikowski będzie się odwoływać.
Pan Tadeusz bilety do Tajlandii zarezerwował przez internet. Zapłacił za nie w szczecińskim oddziale biura podróży. Dopiero na lotnisku w Warszawie okazało się, że ukraińskie linie kilka dni wcześniej zawiesiły część połączeń, a potem zbankrutowały.
Guzikowski tłumaczył w sądzie, że do dziś spłaca siedem tysięcy złotych, które wydał na przelot. Sąd uznał, że to nieprawda, bo mieszkaniec Szczecina nadal co roku jeździ w tropiki.
- Zobowiązuję pozwanego Tadeusza Guzikowskiego do opublikowania na jego koszt oświadczenia następującej treści: "Przepraszam Rainbow Tours za podawanie przeze mnie nieprawdziwych informacji, za naruszanie jej dobrego imienia" - odczytała wyrok sędzia Bogusława Szczepańska.
- Codziennie z żoną odkładamy po 30 zł, żeby mieć na wyjazd, a sąd broni mi jechać na wycieczkę? Tak nie może być - mówił zbulwersowany szczecinianin. - Pani sędzio, pani nie jeździ na wycieczki?
Wyrok nie jest prawomocny. Guzikowski będzie się odwoływać.
Pan Tadeusz bilety do Tajlandii zarezerwował przez internet. Zapłacił za nie w szczecińskim oddziale biura podróży. Dopiero na lotnisku w Warszawie okazało się, że ukraińskie linie kilka dni wcześniej zawiesiły część połączeń, a potem zbankrutowały.