Ewa Kopacz nie odpowiada na zastrzeżenia załogi PŻM w sprawie powołania Polskiej Grupy Promowej. Zapewnia też, że to nie jej rząd chciał sprzedać zagranicznemu inwestorowi innego polskiego armatora - kołobrzeskie PŻB. Kopacz jest premierem od września ubiegłego roku, a ogłoszenia o sprzedaży pojawiły się później, w listopadzie 2014.
- To są informacje, które nie dotyczą tego rządu i mojego ministra skarbu, ani tego, ani poprzedniego - odpowiadała Kopacz.
Teraz Rada Pracownicza PŻM boi się utraty majątku i politycznych, a nie merytorycznych decyzji. Twierdzi, że armator ze Szczecina będzie musiał oddać swoje promy w zarząd spółce kapitałowej, a decyzja, kto będzie nią kierował zapadnie w Warszawie.
- Polskie Inwestycje Rozwojowe, czyli tzw. PIR, który chce zainwestować pieniądze po to, żeby ta spółka stała się konkurencyjną, to nie jest spółka przeciw komukolwiek - zapewniała Ewa Kopacz w Szczecinie.
Na zarzuty załogi PŻM nie odpowiedziała.