Około trzech tysięcy osób protestowało w poniedziałek na pl. Solidarności w Szczecinie przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Takie dane podają organizatorzy "czarnego protestu".
Demonstracja rozpoczęła się o godzinie 16. Manifestujący - głównie kobiety - byli ubrani na czarno i trzymali transparenty z hasłami: "Nic o nas bez nas", "Nie regulujcie ustawą mojego sumienia", "Wybór należy do mnie", "Tu nie chodzi o aborcję! Tu chodzi o wolność" czy "Macice wyklęte".
- Popieram kobiety. Moja przyjaciółka została zgwałcona, ona nie chce w ten sposób mieć dzieci - mówił jeden z uczestników "czarnego protestu".
- Kto chce aborcji? Nikt nie chce. Ale ja chcę wolności i własnego, wolnego wyboru - tłumaczyła jedna z kobiet, uczestniczka demonstracji. - To nie chodzi o aborcję. Chodzi o to, żeby kobiety, które chcą żyć tak jak chcą, miały wybór. To nie jest tak, że po każdej wpadce będę robiła sobie "skrobankę" - mówiła kolejna z protestujących.
Na manifestacji pojawiła się także kilkunastoosobowa grupa Młodzieży Wszechpolskiej, która - z różańcami w rękach i transparentem "Życie w naszych rękach" - broniła przepisów zakazujących aborcji. Manifestanci krzyczeli do nich "do kościoła" czy "ciemnogród". Niektóre z uczestniczek protestu próbowały uderzać "Wszechpolaków".
- Cały czas nas tutaj szarpią. Kobiety, niby takie święte, a wyzywają nas i szarpią - mówił jeden z członków organizacji. - Jesteśmy na happeningu Młodzieży Wszechpolskiej, chcemy zademonstrować swój sprzeciw wobec aborcji - dodał kolejny.
Policjanci wyprowadzili "Wszechpolaków" do radiowozów. - Podjęliśmy interwencję w związku z próbą zakłócenia zgromadzenia. Na tę chwilę tyle mogę powiedzieć. Trwają czynności. Myślę, że te osoby zaraz zostaną wypuszczone - poinformował Piotr Makuch, komendant miejski policji w Szczecinie.
Według organizatorów, w "czarnym proteście" w Szczecinie wzięło udział ok. trzech tysięcy ludzi. Policja odmówiła podania własnych szacunków dot. liczby uczestników manifestacji.
Podobne demonstracje odbywały się w poniedziałek w całej Polsce. Oprócz manifestacji, kobiety brały także wolne na żądanie, np. w referacie komunikacji w szczecińskim urzędzie miasta do pracy przyszły 4 z 21 osób. W urzędzie marszałkowskim wolne wzięło 40 osób z 700 pracujących.
Uczestnicy demonstracji nie chcą, by Sejm kontynuował prace nad obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji.
W kontrze do "czarnego protestu" w poniedziałek o godz. 12 w kilku polskich kościołach odbyły się msze w intencji ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Według obowiązującego prawa, w Polsce legalnie aborcji można dokonać w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu matki, jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa lub płód jest poważnie uszkodzony.
- Popieram kobiety. Moja przyjaciółka została zgwałcona, ona nie chce w ten sposób mieć dzieci - mówił jeden z uczestników "czarnego protestu".
- Kto chce aborcji? Nikt nie chce. Ale ja chcę wolności i własnego, wolnego wyboru - tłumaczyła jedna z kobiet, uczestniczka demonstracji. - To nie chodzi o aborcję. Chodzi o to, żeby kobiety, które chcą żyć tak jak chcą, miały wybór. To nie jest tak, że po każdej wpadce będę robiła sobie "skrobankę" - mówiła kolejna z protestujących.
Na manifestacji pojawiła się także kilkunastoosobowa grupa Młodzieży Wszechpolskiej, która - z różańcami w rękach i transparentem "Życie w naszych rękach" - broniła przepisów zakazujących aborcji. Manifestanci krzyczeli do nich "do kościoła" czy "ciemnogród". Niektóre z uczestniczek protestu próbowały uderzać "Wszechpolaków".
- Cały czas nas tutaj szarpią. Kobiety, niby takie święte, a wyzywają nas i szarpią - mówił jeden z członków organizacji. - Jesteśmy na happeningu Młodzieży Wszechpolskiej, chcemy zademonstrować swój sprzeciw wobec aborcji - dodał kolejny.
Policjanci wyprowadzili "Wszechpolaków" do radiowozów. - Podjęliśmy interwencję w związku z próbą zakłócenia zgromadzenia. Na tę chwilę tyle mogę powiedzieć. Trwają czynności. Myślę, że te osoby zaraz zostaną wypuszczone - poinformował Piotr Makuch, komendant miejski policji w Szczecinie.
Według organizatorów, w "czarnym proteście" w Szczecinie wzięło udział ok. trzech tysięcy ludzi. Policja odmówiła podania własnych szacunków dot. liczby uczestników manifestacji.
Podobne demonstracje odbywały się w poniedziałek w całej Polsce. Oprócz manifestacji, kobiety brały także wolne na żądanie, np. w referacie komunikacji w szczecińskim urzędzie miasta do pracy przyszły 4 z 21 osób. W urzędzie marszałkowskim wolne wzięło 40 osób z 700 pracujących.
Uczestnicy demonstracji nie chcą, by Sejm kontynuował prace nad obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji.
W kontrze do "czarnego protestu" w poniedziałek o godz. 12 w kilku polskich kościołach odbyły się msze w intencji ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Według obowiązującego prawa, w Polsce legalnie aborcji można dokonać w trzech przypadkach: gdy ciąża zagraża życiu matki, jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa lub płód jest poważnie uszkodzony.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Kobitki chcecie coś osiągnąć to zamiast takiej pyskówki wprowadźcie znak STOP i pełny ignor na jakąkolwiek bliskość począwszy od pocałunku a skończywszy na zbliżeniu. Ciekawe jak ci "swięto...wi" długo wytrzymają.
Nikt nie ma prawa decydować za mnie w sprawie aborcji , niech dadzą godziwie zarobić i wtedy można rodzić . A żeby mieć dzieci trzeba im zapewnić chociasz podstawowe warunki życiowe a skazywać na nędzę to lepiej nie mieć wcale
Każdy ma wolną wolę. Podejmując współżycie już dokonuje wyboru (poza przypadkiem gwałtu, ale tu można dziecko anonimowo oddać a nie zabijać). Życie człowieka jest najwyższą wartością i prawo nie może dawać tu wyboru. Tak jak nie mogę zgodnie z prawem idąc ulicą zadźgać napotkanej przeze mnie osoby, tak samo nie mogę nikogo zabić w łonie matki. A o tym, że człowiek jest od poczęcia przemawiają argumenty medyczne: od poczęcia to samo DNA (inne niż matki, to nie jest część jej brzucha!), nieprzerwany rozwój...