Szef zachodniopomorskiej Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski trafi do aresztu na trzy miesiące - tak zdecydował w niedzielę Sąd Rejonowy w Szczecinie. Wniosek o tymczasowe aresztowanie posła złożyła Prokuratura Krajowa, która postawiła mu pięć zarzutów, w tym trzy o charakterze korupcyjnym. Polityk opuścił sąd w milczeniu, bez żadnego komentarza i w asyście funkcjonariuszy CBA.
Według Romana Giertycha, obrońcy Stanisława Gawłowskiego, sąd źle ocenił sprawę. Mimo decyzji o areszcie, mecenas dalej twierdzi, że prokuratura nie ma żadnych dowodów, które uprawdopodobniałyby winę posła PO.
- Złożymy zażalenie i mam nadzieję, że Sąd Okręgowy jak najszybciej je rozpozna - mówił po ogłoszeniu postanowienia przez sąd Roman Giertych.
- To znaczy, że dowody nie były takie słabe, jak pan wcześniej mówił? - zapytał reporter Radia Szczecin.
- Dowody były słabe. Sąd uznał inaczej i to jest zła decyzja - odpowiedział mecenas Giertych.
Teraz obrona ma siedem dni na złożenie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego. Prokuratura zarzuca Stanisławowi Gawłowskiemu popełnienie pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Chodzi między innymi o tak zwaną "aferę melioracyjną" w czasach, gdy Gawłowski był wiceministrem środowiska za rządów koalicji PO-PSL. Według śledczych, miał wówczas przyjąć łapówkę w wysokości 175 tysięcy złotych.
Prokuratura domagała się aresztu dla posła Platformy, bo - jak tłumaczyła - istnieją realne obawy, że polityk mógłby mataczyć w dalszej części śledztwa. Jak mówił w niedzielę prokurator Witold Grdeń, sąd w całości podzielił argumenty śledczych.
- Obawa matactwa, wysoka kara. Na tym etapie nie chcę więcej mówić, bo śledztwo jest w toku, trwają czynności, są do przesłuchania świadkowie i podejrzani. Podejrzani będą też konfrontowani - wyjaśniał Grdeń.
W niedzielę sąd zdecydował też o trzymiesięcznym areszcie dla kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. Jemu prokuratorzy postawili dziewięć zarzutów. Według śledczych, miał on między innymi wręczać łapówki posłowi Gawłowskiemu za pomoc w ustawieniu przetargów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.
- Złożymy zażalenie i mam nadzieję, że Sąd Okręgowy jak najszybciej je rozpozna - mówił po ogłoszeniu postanowienia przez sąd Roman Giertych.
- To znaczy, że dowody nie były takie słabe, jak pan wcześniej mówił? - zapytał reporter Radia Szczecin.
- Dowody były słabe. Sąd uznał inaczej i to jest zła decyzja - odpowiedział mecenas Giertych.
Teraz obrona ma siedem dni na złożenie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego. Prokuratura zarzuca Stanisławowi Gawłowskiemu popełnienie pięciu przestępstw, w tym trzech o charakterze korupcyjnym. Chodzi między innymi o tak zwaną "aferę melioracyjną" w czasach, gdy Gawłowski był wiceministrem środowiska za rządów koalicji PO-PSL. Według śledczych, miał wówczas przyjąć łapówkę w wysokości 175 tysięcy złotych.
Prokuratura domagała się aresztu dla posła Platformy, bo - jak tłumaczyła - istnieją realne obawy, że polityk mógłby mataczyć w dalszej części śledztwa. Jak mówił w niedzielę prokurator Witold Grdeń, sąd w całości podzielił argumenty śledczych.
- Obawa matactwa, wysoka kara. Na tym etapie nie chcę więcej mówić, bo śledztwo jest w toku, trwają czynności, są do przesłuchania świadkowie i podejrzani. Podejrzani będą też konfrontowani - wyjaśniał Grdeń.
W niedzielę sąd zdecydował też o trzymiesięcznym areszcie dla kołobrzeskiego biznesmena Bogdana K. Jemu prokuratorzy postawili dziewięć zarzutów. Według śledczych, miał on między innymi wręczać łapówki posłowi Gawłowskiemu za pomoc w ustawieniu przetargów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.