38 lat temu w Polsce wprowadzono stan wojenny. Na ulicach polskich miast pojawili się żołnierze oraz czołgi i transportery opancerzone. Wyłączono łączność telefoniczną, wprowadzono cenzurę korespondencji oraz godzinę policyjną. O północy 13 grudnia rozpoczęły się aresztowania opozycjonistów.
- Strach o przyjaciół, którzy nagle znikają. Chodzenie z plecakiem po Warszawie, szukanie siebie nawzajem. Szukanie sposobu na utrzymanie się, bo nie ma pracy - powiedziała Anna Pietraszek.
Poeta i pisarz Ernest Bryll mówi, że w całym kraju zapanował chaos. Poeta podkreśla, że większość ludzi bała się o swoją przyszłość. - Ten stan był stanem jakiegoś bałaganu, niewiedzy, zamknięcia wszystkiego. Poza tym całkowitej pustki - powiedział Ernest Bryll.
Kapelan osób internowanych ksiądz Jan Sikorski mówi, że nie wierzył w to, że komunizm zwycięży. Ale wtedy, w grudniu 1981 roku wielu ludzi było przygnębionych. Ksiądz Jan Sikorski podkreśla, że uczucie beznadziei było o tyle silniejsze, że władza zdeptała porozumienia z NSZZ Solidarność, które zawarto w sierpniu 1980 roku.
- Nagle nam ludziom radosnym powiedziano koniec, wróci to co było. Wielu nie wierzyło, ja osobiście też, ale był wielki żal o popsucie czegoś pięknego - powiedział ksiądz Jan Sikorski.
Podczas stanu wojennego w Polsce życie straciło od 40 do 100 osób. Aresztowano i internowano ponad 10 000 obywateli z czego później wielu zmuszono do emigracji. Oficjalną przyczyną wprowadzenia stanu wojennego, którą podały komunistyczne władze był pogarszający się stan gospodarczy państwa. Stan wojenny zawieszono w grudniu 1982 roku, a zniesiono 22 lipca 1983 roku.
W piątek w całej Polsce odbędą się wydarzenia związane z 38. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. W Warszawie prezydent Andrzej Duda wręczy odznaczenia państwowe, a o 17:00 w byłym areszcie przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie zostanie odprawiona msza święta w intencji ofiar stanu wojennego.
O 19:30 w całym kraju odbędzie się także akcja społeczna "Zapal światło wolności", w której Polacy zapalą świeczki lub znicze w oknach, przy pomnikach i krzyżach i ten sposób upamiętnią ofiary komunizmu w Polsce.
- Strach o przyjaciół, którzy nagle znikają. Chodzenie z plecakiem po Warszawie, szukanie siebie nawzajem. Szukanie sposobu na utrzymanie się, bo nie ma pracy - powiedziała Anna Pietraszek.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Najgorsze jest to, że pomimo tych tysięcy ludzkich tragedii, żyją dziś w Polsce ludzie, którzy otwarcie popierają tamten czas poprzez wspieranie funkcjonariuszy tego zbrodniczego systemu. To niewyobrażalne, aby bronić sędziów, milicjantów, SB-ków, którzy z pełnym angażowaniem łamali ludziom życie, niekiedy zabierając je bezpowrotnie. Tak samo jak to, że po tylu latach okazało się, że ujawniły się osoby, które tak naprawdę stały tam, gdzie stało ZOMO, choć fizycznie byli po drugiej stronie barykady...
@ Stetinensis : Niestety Ci ludzie wspomniani w pierwszym zdaniu komentarza pełnią najwyższe funkcje w państwie jak np. Prezydent RP przyjmujący przysięgę od komunistycznego prokuratora Piotrowicza czyniąc go sędzią Trybunału Konstytucyjnego.
a i sędziom chcą założyć kaganiec taki, jak za Bieruta
oni, kuźwa, te młodziaki, nawet w gestach, zachowaniu i argumentacji przypominają bojówki aktywu partyjnego.
Ten sam ogień!
Za komuny rządziła partia i teraz też są partie i rządzi partia, to że pzpr podzielił się na mniejsze grupy to nie oznacza, że dzisiejsze partie to ciągle ta sama partia, tylko podzielona i walcząca o władzę kosztem Polski i Polaków! Precz z komuną!