Hałas, trzęsące się w domach ściany, zapadnięte i popękane studzienki kanalizacyjne. Mieszkańcy Klinisk Wielkich codziennie mierzą się z uciążliwościami. To przez samochody ciężarowe, jeżdżące przez środek wsi, ulicą Szczecińską.
Ciężarówki jeżdżą, choć nie powinny. Według przepisów drogą mogą się poruszać tylko pojazdy ważące maksymalnie 12 ton. Mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali sprawę na policję, jak twierdzą - bezskutecznie.
- Codziennie przejeżdża masa tirów. - Jest hałas, cały czas, dzień i noc. Normalnie latem tutaj ani okno otworzyć od strony ulicy, ani wyjechać z posesji normalnie nie można, bo cały czas jest ruch. Tiry i nie tiry, są studzienki pozapadane i meble latają jak tir przejeżdża. - Jest problem. Jest tak: cicho, cicho, jedzie duży samochód i łubudu, pojechał. Mam wrażenie, że mury trzeszczą, przez te wielkie samochody. A jak pojedzie on po bokach, to jeszcze fajnie. Gorzej jak wpadnie w studzienkę - mówią mieszkańcy.
Zgłaszaliśmy problem policji - potwierdza Anna Trelińska, sołtys Klinisk Wielkich. - Chcemy, żeby te tiry, które nie mają na to pozwolenia, po prostu nie jeździły tędy.
Poprosiliśmy o komentarz policję. Czekamy na odpowiedź. Do sprawy będziemy wracać.
- Codziennie przejeżdża masa tirów. - Jest hałas, cały czas, dzień i noc. Normalnie latem tutaj ani okno otworzyć od strony ulicy, ani wyjechać z posesji normalnie nie można, bo cały czas jest ruch. Tiry i nie tiry, są studzienki pozapadane i meble latają jak tir przejeżdża. - Jest problem. Jest tak: cicho, cicho, jedzie duży samochód i łubudu, pojechał. Mam wrażenie, że mury trzeszczą, przez te wielkie samochody. A jak pojedzie on po bokach, to jeszcze fajnie. Gorzej jak wpadnie w studzienkę - mówią mieszkańcy.
Zgłaszaliśmy problem policji - potwierdza Anna Trelińska, sołtys Klinisk Wielkich. - Chcemy, żeby te tiry, które nie mają na to pozwolenia, po prostu nie jeździły tędy.
Poprosiliśmy o komentarz policję. Czekamy na odpowiedź. Do sprawy będziemy wracać.
Edycja tekstu: Michał Król