Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

Ministerialnych planów przekształcania małych sądów w wydziały zamiejscowe nie można nazywać reformą - uważa szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Fot. Sylwia Polachowska [PR Szczecin]
Ministerialnych planów przekształcania małych sądów w wydziały zamiejscowe nie można nazywać reformą - uważa szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Fot. Sylwia Polachowska [PR Szczecin]
- Politycy od lat próbują uzależnić od siebie sądy. Zdarzało się, że i do mnie dzwonili - powiedział w "Rozmowach pod krawatem" szef Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. W ten sposób Maciej Strączyński skomentował wpadkę prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego.
Kilka dni temu "Gazeta Polska Codziennie" upubliczniła nagranie rozmowy Milewskiego z osobą podającą się za urzędnika kancelarii premiera. Sędzia ustalał z nim przez telefon datę posiedzenia sądu, na którym miały zapaść decyzje dotyczące właściciela parabanku Amber Gold Marcina P. - Zdarzało się, że do mnie dzwonili, choć nie była to kancelaria premiera - dodał Strączyński. - Gdy trafił się ktoś, kto uważał, że może sędziemu wydawać polecenia, natychmiast był przywoływany do porządku. Zdaniem sędziego to efekt złego prawa. Jak wyjaśnił, władza od dawna tak konstruuje przepisy, by mieć jak największy wpływ na wymiar sprawiedliwości. - Prezes Milewski powiedział to, co myśli. Jeżeli minister powołuje i odwołuje prezesa, to jest jego przełożonym i nie ma co udawać, że tak nie jest - uważa szef Iustiti. - Sędzia czy prezes będzie liczył się z ministrem, bo w każdej chwili może go odwołać. Trzeba zmienić zależności służbowe. Strączyński dodał też, że teraz minister może powoływać takich prezesów, którzy będą ulegli. - Na prezesa nie zostanie powołany sędzia o twardym karku, który powie, że nie naruszy swoich zasad i nie postąpi tak, jak każe minister. Jeżeli w ten sposób będzie się dobierało prezesów, to - prędzej czy później - znajdzie się urzędnik kancelarii premiera, który zadzwoni do jakiegoś prezesa - tłumaczył Strączyński. - Rozmowa zakończy się stwierdzeniem, że jej nie było, my też nigdy się o niej nie dowiemy. To będzie definitywny koniec niezawisłości sądów w Polsce. Maciej Strączyński podkreślił, że właśnie dlatego sędziowie chcą odciąć się od resortu sprawiedliwości. Chcą podlegać pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego. Iustitia o taką zmianę prawa wnioskowała już kilka lat temu. Po wpadce prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku podobnych głosów jest coraz więcej. Apel o uniezależnienie podjęli już sędziowie z Białegostoku. Posłuchaj "Rozmowy pod krawatem" i zobacz wideo.
- Zdarzało się, że do mnie dzwonili, choć nie była to kancelaria premiera - dodał Strączyński. - Gdy trafił się ktoś, kto uważał, że może sędziemu wydawać polecenia, natychmiast był przywoływany do porządku.
- Prezes Milewski powiedział to, co myśli. Jeżeli minister powołuje i odwołuje prezesa, to jest jego przełożonym i nie ma co udawać, że tak nie jest - uważa szef Iustitii. - Sędzia czy prezes będzie liczył się z ministrem, bo w każdej chwili może go odwoł
- Na prezesa nie zostanie powołany sędzia o twardym karku, który powie, że nie naruszy swoich zasad i nie postąpi tak, jak każe minister. Jeżeli w ten sposób będzie się dobierało prezesów, to - prędzej czy później - znajdzie się urzędnik kancelarii premie

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty