"Biedronka" w szczecińskiej stoczni to kompromitacja dla ekipy rządzącej - mówi Prawo i Sprawiedliwość. Platforma się broni i wyjaśnia, że działek produkcyjnych jest tam wystarczająco dużo.
Słów krytyki nie szczędzi poseł PiS, Joachim Brudziński. Według niego to upokorzenie, ponieważ tam, gdzie kiedyś biło gospodarcze serce regionu powstaje market.
- Mam nadzieję, że w następnych wyborach, kiedy politycy PO będą przekonywać jakim dobrodziejstwem dla Szczecina i Pomorza Zachodniego są ich rządy, to konferencję prasową przeprowadzą właśnie na tle tego marketu - mówi Brudziński.
Poseł PO Arkadiusz Litwiński uważa natomiast, że "Biedronka" w stoczni to nie wstyd.
- Trenów po dawnej Stoczni Szczecińskiej jest dużo, w porównaniu do tego, co jest potrzebne do wznowienia produkcji stoczniowej. Oczywistym jest więc fakt, że część z nich może i powinna być wykorzystana na cele inne niż produkcja okrętowa - tłumaczy Litwiński.
Część hal i terenów po byłej stoczni wynajmują prywatne firmy. Reszta stoi pusta. Do tej pory nie zgłosił się żaden poważny inwestor zainwestowany ponownym rozpoczęciem budowy statków.