Nad ranem zakończyło się gaszenie pożaru przygranicznego targowiska w Osinowie Dolnym pod Cedynią.
Według najnowszych informacji, spłonęło 130 pawilonów i 60 stoisk w budynku hali - potwierdził komendant straży w Gryfinie. Żywioł strawił stragany z odzieżą, papierosami i fajerwerkami, a także restaurację oraz salon fryzjerski.
Wciąż nie są znane przyczyny wybuchu ognia. Prawdopodobnie jeszcze dziś na miejscu będzie pracował biegły. Na razie funkcjonariusze nie wykluczają żadnej ewentualności. W grę wchodzą: awaria instalacji grzewczej lub elektrycznej, a nawet podpalenie.
Nadal nie można także oszacować wysokości strat. Wiadomo jednak, że chodzi o miliony złotych. By ustalić dokładną kwotę, policja będzie przesłuchiwać każdego z kupców.
Sprzedawcy, zaalarmowani doniesieniami mediów, w środku nocy zjeżdżali z okolicznych miejscowości, by ratować swoje miejsca pracy.
- Po prostu makabra, odebrałem telefon i przyjechałem. Niewiele dało się uratować, spaliły się ciuchy, obrazy. To klęska, będziemy musieli zaczynać od zera - żalą się kupcy.
Pożar wybuchł po 18. W akcji brało udział blisko pół setki wozów strażackich z sąsiednich miejscowości i Niemiec.
- Gaszenie targowiska było utrudnione, ponieważ w pawilonach znajdowały się materiały łatwopalne. Nie udało się stłumić ognia, wdarł się do hali targowej. Tam widoczność była zerowa - tłumaczy mł. bryg. Jacek Rudziński z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Gryfinie.
Na terenie targowiska znajduje się niewielka stacja paliw, strażacy zabezpieczyli ją specjalnymi środkami chemicznymi.
Wciąż nie są znane przyczyny wybuchu ognia. Prawdopodobnie jeszcze dziś na miejscu będzie pracował biegły. Na razie funkcjonariusze nie wykluczają żadnej ewentualności. W grę wchodzą: awaria instalacji grzewczej lub elektrycznej, a nawet podpalenie.
Nadal nie można także oszacować wysokości strat. Wiadomo jednak, że chodzi o miliony złotych. By ustalić dokładną kwotę, policja będzie przesłuchiwać każdego z kupców.
Sprzedawcy, zaalarmowani doniesieniami mediów, w środku nocy zjeżdżali z okolicznych miejscowości, by ratować swoje miejsca pracy.
- Po prostu makabra, odebrałem telefon i przyjechałem. Niewiele dało się uratować, spaliły się ciuchy, obrazy. To klęska, będziemy musieli zaczynać od zera - żalą się kupcy.
Pożar wybuchł po 18. W akcji brało udział blisko pół setki wozów strażackich z sąsiednich miejscowości i Niemiec.
- Gaszenie targowiska było utrudnione, ponieważ w pawilonach znajdowały się materiały łatwopalne. Nie udało się stłumić ognia, wdarł się do hali targowej. Tam widoczność była zerowa - tłumaczy mł. bryg. Jacek Rudziński z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Gryfinie.
Na terenie targowiska znajduje się niewielka stacja paliw, strażacy zabezpieczyli ją specjalnymi środkami chemicznymi.