Walczyli dzielnie, ale niespodzianki nie sprawili. Piłkarze ręczni Pogoni Szczecin przegrali w sobotę z Azotami Puławy 24:30 w Superlidze.
Do przerwy ekipa trenera Antoniego Pareckiego przegrywała 11:12. Przetrzebiona kontuzjami szczecińska drużyna stawiała opór do 43 minuty, ale po czerwonej kartce i wykluczeniu Patryka Walczaka nie miała już szansy na korzystny wynik.
Jak przyznał Mateusz Zaremba z Pogoni, grając w 10-osobowym składzie w końcówce zabrakło już sił, aby uniknąć porażki z Azotami.
- Była walka do czerwonej kartki Patryka Walczaka. Jeżeli u nas jeden zawodnik odpada, to wybija nas to z rytmu w obronie. Drużyna z Puław jest wybiegana, rywale mieli długą ławkę. Ostatnie 15 minut to już ich dominacja - przyznał Zaremba.
To był też nieudany rewanż za przegraną walkę o brązowy medal w ubiegłym sezonie.
Po sobotniej przegranej szczecinianie spadli na 10 miejsce w tabeli i oddalili się od fazy play-off. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały już tylko trzy kolejki spotkań.
Szczypiorniści Pogoni w kolejnym ligowym meczu zmierzą się za tydzień na wyjeździe z ostatnim w tabeli Superligi Śląskiem Wrocław.
Jak przyznał Mateusz Zaremba z Pogoni, grając w 10-osobowym składzie w końcówce zabrakło już sił, aby uniknąć porażki z Azotami.
- Była walka do czerwonej kartki Patryka Walczaka. Jeżeli u nas jeden zawodnik odpada, to wybija nas to z rytmu w obronie. Drużyna z Puław jest wybiegana, rywale mieli długą ławkę. Ostatnie 15 minut to już ich dominacja - przyznał Zaremba.
To był też nieudany rewanż za przegraną walkę o brązowy medal w ubiegłym sezonie.
Po sobotniej przegranej szczecinianie spadli na 10 miejsce w tabeli i oddalili się od fazy play-off. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały już tylko trzy kolejki spotkań.
Szczypiorniści Pogoni w kolejnym ligowym meczu zmierzą się za tydzień na wyjeździe z ostatnim w tabeli Superligi Śląskiem Wrocław.