Rachunek za przechowywanie w kostnicy ciała zamachowcy z Berlina otrzymały władze włoskiego miasta Sesto San Giovanni. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, przez pół roku nikt nie zgłaszał się po zwłoki terrorysty. W końcu zostały one odesłane jego rodzinie w Tunezji.
Zarząd Mediolanu domaga się teraz opłaty za zajmowanie miejsca w kostnicy. To ponad 2100 euro. Rachunek za to, zgodnie z włoskim prawem, trafił do władz miasta, w którym zginął Amri.
Burmistrz Sesto San Giovanni zapowiedział, że nie zapłaci ani centa. Jak tłumaczył, "chodzi o potwora, który nie zasługuje na żadną litość". Roberto Di Stefano przekazał też, że o swojej decyzji poinformuje burmistrza Mediolanu, włoskiego premiera i ministra spraw zagranicznych.
Anis Amri 19 grudnia zeszłego roku porwał polską ciężarówkę w Berlinie. Zabił kierowcę, po czym wjechał w tłum ludzi zgromadzony na świątecznym jarmarku. W sumie zginęło wtedy 12 osób, a około 50 zostało rannych.