Ciężarówka wykorzystana przez terrorystę do przeprowadzenia zamachu w Berlinie jest już w Polsce. Ciągnik i naczepa tira, którym Anis Amri wjechał w jarmark świąteczny w stolicy Niemiec, dotarły w czwartek po południu do Szczecina.
Konwój, który przyjechał do Szczecina z Berlina, liczył dwie ciężarówki. Pierwsza z nich transportowała naczepę tira. Druga ciężarówka to ogromna laweta. Na niej zabezpieczona i owinięta była kabina tira, którym w grudniu ubiegłego roku terrorysta wjechał w jarmark świąteczny na Breitscheidplatz.
Obie części ciężarówki trafiły na policyjny parking. Tam biegli, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz prokurator przeprowadzą swoje badania. Jak tłumaczy Aldona Lema z wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie, czynności będą miały za zadanie weryfikację i częściowe rozszerzenie dotychczasowych ustaleń niemieckich śledczych w sprawie.
- Będą sprawdzane określone systemy. Na pewno będziemy poszukiwali konkretnych śladów biologicznych, na które uwagę zwrócił prokurator w wyniku przeprowadzonej w Polsce sekcji zwłok. Te ślady mają dla nas dosyć istotne znaczenie pozwalające na ocenę przebiegu zdarzenia w samej kabinie tira - tłumaczyła Aldona Lema.
Jak dodawała, badania rozpoczną się po Świętach Wielkanocnych. Niewykluczone, że już w przyszłym tygodniu właścicielowi ciężarówki zwrócona będzie naczepa tira. Czynności prowadzone w kabinie potrwają co najmniej tydzień dłużej.
Oprócz pojazdu do Szczecina dotarły także rzeczy osobiste kierowcy ciężarówki, który zginął w zamachu, a także kolejne dokumenty z Niemiec i Włoch, gdzie prowadzone są osobne śledztwa. Prokuratura w Karlsruhe zakończyła już postępowanie przygotowawcze, wyjaśniające udział Anisa Amriego w ataku. Polscy śledczy będą jeszcze pytać Niemców, czy prowadzą postępowanie karne względem innych osób.
Do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia ubiegłego roku. Tunezyjczyk Anis Amri porwał ciężarówkę należącą do firmy spod Gryfina, zastrzelił jej polskiego kierowcę i wjechał w jarmark świąteczny na Breitscheidplatz w dzielnicy Charlottenburg. W sumie w ataku życie straciło 12 osób, a blisko 50 zostało rannych. Sam zamachowiec kilka dni później został zastrzelony przez policjantów we Włoszech.
Obie części ciężarówki trafiły na policyjny parking. Tam biegli, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz prokurator przeprowadzą swoje badania. Jak tłumaczy Aldona Lema z wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie, czynności będą miały za zadanie weryfikację i częściowe rozszerzenie dotychczasowych ustaleń niemieckich śledczych w sprawie.
- Będą sprawdzane określone systemy. Na pewno będziemy poszukiwali konkretnych śladów biologicznych, na które uwagę zwrócił prokurator w wyniku przeprowadzonej w Polsce sekcji zwłok. Te ślady mają dla nas dosyć istotne znaczenie pozwalające na ocenę przebiegu zdarzenia w samej kabinie tira - tłumaczyła Aldona Lema.
Jak dodawała, badania rozpoczną się po Świętach Wielkanocnych. Niewykluczone, że już w przyszłym tygodniu właścicielowi ciężarówki zwrócona będzie naczepa tira. Czynności prowadzone w kabinie potrwają co najmniej tydzień dłużej.
Oprócz pojazdu do Szczecina dotarły także rzeczy osobiste kierowcy ciężarówki, który zginął w zamachu, a także kolejne dokumenty z Niemiec i Włoch, gdzie prowadzone są osobne śledztwa. Prokuratura w Karlsruhe zakończyła już postępowanie przygotowawcze, wyjaśniające udział Anisa Amriego w ataku. Polscy śledczy będą jeszcze pytać Niemców, czy prowadzą postępowanie karne względem innych osób.
Do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia ubiegłego roku. Tunezyjczyk Anis Amri porwał ciężarówkę należącą do firmy spod Gryfina, zastrzelił jej polskiego kierowcę i wjechał w jarmark świąteczny na Breitscheidplatz w dzielnicy Charlottenburg. W sumie w ataku życie straciło 12 osób, a blisko 50 zostało rannych. Sam zamachowiec kilka dni później został zastrzelony przez policjantów we Włoszech.