- To jedna z najbardziej historycznych decyzji w amerykańskiej polityce – zgodnie piszą media w Stanach Zjednoczonych po wycofaniu się prezydenta Joe Bidena z wyścigu o Biały Dom.
Choć przez wielu decyzja ta była spodziewana, to jednak ma wymiar szokujący.
- Joe Biden podkreślił swojej poparcie dla wiceprezydent Kamali Harris, która poprzysięgła pokonać Donalda Trumpa – czytamy na czołówce serwisu Washington Post.
- Zmuszenie prezydenta Joe Bidena do wycofania się z kampanii mogło dotyczyć bardziej Kongresu niż Białego Domu – ocenia z kolei mocno prawicowa stacja telewizyjna FOX News.
- Pod wpływem silnych nacisków ze strony własnej partii prezydent Biden oświadczył, że kończy kampanię i wspiera wiceprezydent Kamalę Harris, aby kandydowała na jego miejsce. Z kolei Kamala Harris oświadczyła, że będzie ubiegać się o partyjną nominację, dodając: "Razem będziemy walczyć. I razem zwyciężymy" – czytamy w dzienniku New Jork Times.
Z kolei stacja CNN pisze: - Po tygodniach walki o życie polityczne – upierania się, że nigdzie się nie wybiera po katastrofalnym występie w telewizyjnej debacie – zmiana stanowiska prezydenta nie pojawiła się w przemówieniu w Gabinecie Owalnym ani w przemówieniu poświęconym szlakowi kampanii. Był to dyskretny sposób na ujawnienie jednej z najbardziej historycznych decyzji we współczesnej amerykańskiej polityce. Nigdy wcześniej prezydent nie opuszczał wyścigu o reelekcję tak blisko dnia wyborów – podkreśla CNN.
- Joe Biden podkreślił swojej poparcie dla wiceprezydent Kamali Harris, która poprzysięgła pokonać Donalda Trumpa – czytamy na czołówce serwisu Washington Post.
- Zmuszenie prezydenta Joe Bidena do wycofania się z kampanii mogło dotyczyć bardziej Kongresu niż Białego Domu – ocenia z kolei mocno prawicowa stacja telewizyjna FOX News.
- Pod wpływem silnych nacisków ze strony własnej partii prezydent Biden oświadczył, że kończy kampanię i wspiera wiceprezydent Kamalę Harris, aby kandydowała na jego miejsce. Z kolei Kamala Harris oświadczyła, że będzie ubiegać się o partyjną nominację, dodając: "Razem będziemy walczyć. I razem zwyciężymy" – czytamy w dzienniku New Jork Times.
Z kolei stacja CNN pisze: - Po tygodniach walki o życie polityczne – upierania się, że nigdzie się nie wybiera po katastrofalnym występie w telewizyjnej debacie – zmiana stanowiska prezydenta nie pojawiła się w przemówieniu w Gabinecie Owalnym ani w przemówieniu poświęconym szlakowi kampanii. Był to dyskretny sposób na ujawnienie jednej z najbardziej historycznych decyzji we współczesnej amerykańskiej polityce. Nigdy wcześniej prezydent nie opuszczał wyścigu o reelekcję tak blisko dnia wyborów – podkreśla CNN.