Europejscy przywódcy zgodzili się na przesunięcie daty wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii z 12 kwietnia na koniec października. Decyzja zapadła na szczycie Unii Europejskiej w Brukseli po prawie 8-godzinnych negocjacjach.
- To dobry kompromis, udało się uniknąć chaotycznego Brexitu - skomentował premier Mateusz Morawiecki. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk wyraził nadzieję, że do Brexitu w ogóle nie dojdzie i Wielka Brytania pozostanie w Unii.
Termin 31 października to wynik kompromisu między krajami, które chciały jak najdłuższego odroczenia Brexitu między innymi Niemcami i Polską, za rocznym przedłużeniem opowiadał się też szef Rady Europejskiej Donald Tusk; oraz Francji, która żądała jak najkrótszego opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Przedłużenie Brexitu jest elastyczne, Wielka Brytania będzie mogła w każdej chwili opuścić Unię, jeśli tylko umowę brexitową zatwierdzi brytyjski parlament.
- Wybór, przed jakim stoimy, jest jasny - mówiła na zakończenie szczytu premier Wielkiej Brytanii Theresa May. - Harmonogram jest przejrzysty. Musimy teraz zwielokrotnić wysiłki, by wypracować konsensus wokół umowy, która jest w naszym interesie narodowym. Nie udaję, że następne tygodnie będą proste, ani też, że istnieje prosty sposób na przełamanie impasu w parlamencie. Ale jako politycy mamy obowiązek, by znaleźć sposób na wypełnienie demokratycznego życzenia, wyrażonego w referendum - oświadczyła brytyjska premier.
Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki przyznał, że różne były opinie wśród państw członkowskich, ale że kompromis jest satysfakcjonujący.
- Robiliśmy wszystko, żeby znaleźć termin, który będzie wystarczająco odległy, który będzie dawał szansę premier May na wyjście z impasu ratyfikacyjnego - podkreślił premier. Dodał, że pół roku to wystarczająco dużo czasu, by znaleźć poparcie dla umowy brexitowej, która - jak mówił szef rządu - jest dobra. - Ona chroni prawa pracowników polskich, obywateli polskich, którzy znajdują się w Wielkiej Brytanii, mieszkają tam, pracują, żyją - podkreślił premier.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział, że Londyn ma 6 miesięcy na przemyślenie strategii brexitowej i być może w tym czasie zmieni zdanie. - Nigdy nie ukrywałem, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie decyzji o Brexicie, ale na razie nic na to nie wskazuje - powiedział przewodniczący. - Sześć miesięcy to sporo czasu, żeby przemyśleć całą strategię brexitową i być może dojdzie do jakiś niespodziewanie optymistycznych zmian w myśleniu brytyjskim. To jest takie moje ciche marzenie. Być może Brytyjczycy zdanie zmienią. Na pewno to łatwiej uzyskać w ciągu 6 miesięcy, niż w ciągu 6 dni - skomentował Donald Tusk.
Przedłużenie Brexitu do końca października nakłada na Wielką Brytanię zobowiązania. Jeśli do 22 maja nie zatwierdzi ona umowy brexitowej, to dzień później będzie musiała przeprowadzić wybory do Parlamentu Europejskiego, w przeciwnym razie zostanie automatycznie "wypchnięta" z Unii 1 czerwca. Ponadto, by odpowiedzieć na obawy krajów co do przyszłej współpracy Wielkiej Brytanii w Unii, we wnioskach ze szczytu zapisano oczekiwanie lojalnej współpracy. Europejscy liderzy oczekują, że brytyjskie władze powstrzymają się od działań, które utrudnią pracę i podejmowanie decyzji 27 krajom.
Europejscy przywódcy ponownie zajmą się Brexitem w czerwcu. Wtedy mają ocenić sytuację na Wyspach i działania, które mają doprowadzić do zatwierdzenia umowy o wyjściu.
Termin 31 października to wynik kompromisu między krajami, które chciały jak najdłuższego odroczenia Brexitu między innymi Niemcami i Polską, za rocznym przedłużeniem opowiadał się też szef Rady Europejskiej Donald Tusk; oraz Francji, która żądała jak najkrótszego opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii. Przedłużenie Brexitu jest elastyczne, Wielka Brytania będzie mogła w każdej chwili opuścić Unię, jeśli tylko umowę brexitową zatwierdzi brytyjski parlament.
- Wybór, przed jakim stoimy, jest jasny - mówiła na zakończenie szczytu premier Wielkiej Brytanii Theresa May. - Harmonogram jest przejrzysty. Musimy teraz zwielokrotnić wysiłki, by wypracować konsensus wokół umowy, która jest w naszym interesie narodowym. Nie udaję, że następne tygodnie będą proste, ani też, że istnieje prosty sposób na przełamanie impasu w parlamencie. Ale jako politycy mamy obowiązek, by znaleźć sposób na wypełnienie demokratycznego życzenia, wyrażonego w referendum - oświadczyła brytyjska premier.
Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki przyznał, że różne były opinie wśród państw członkowskich, ale że kompromis jest satysfakcjonujący.
- Robiliśmy wszystko, żeby znaleźć termin, który będzie wystarczająco odległy, który będzie dawał szansę premier May na wyjście z impasu ratyfikacyjnego - podkreślił premier. Dodał, że pół roku to wystarczająco dużo czasu, by znaleźć poparcie dla umowy brexitowej, która - jak mówił szef rządu - jest dobra. - Ona chroni prawa pracowników polskich, obywateli polskich, którzy znajdują się w Wielkiej Brytanii, mieszkają tam, pracują, żyją - podkreślił premier.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział, że Londyn ma 6 miesięcy na przemyślenie strategii brexitowej i być może w tym czasie zmieni zdanie. - Nigdy nie ukrywałem, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wycofanie decyzji o Brexicie, ale na razie nic na to nie wskazuje - powiedział przewodniczący. - Sześć miesięcy to sporo czasu, żeby przemyśleć całą strategię brexitową i być może dojdzie do jakiś niespodziewanie optymistycznych zmian w myśleniu brytyjskim. To jest takie moje ciche marzenie. Być może Brytyjczycy zdanie zmienią. Na pewno to łatwiej uzyskać w ciągu 6 miesięcy, niż w ciągu 6 dni - skomentował Donald Tusk.
Przedłużenie Brexitu do końca października nakłada na Wielką Brytanię zobowiązania. Jeśli do 22 maja nie zatwierdzi ona umowy brexitowej, to dzień później będzie musiała przeprowadzić wybory do Parlamentu Europejskiego, w przeciwnym razie zostanie automatycznie "wypchnięta" z Unii 1 czerwca. Ponadto, by odpowiedzieć na obawy krajów co do przyszłej współpracy Wielkiej Brytanii w Unii, we wnioskach ze szczytu zapisano oczekiwanie lojalnej współpracy. Europejscy liderzy oczekują, że brytyjskie władze powstrzymają się od działań, które utrudnią pracę i podejmowanie decyzji 27 krajom.
Europejscy przywódcy ponownie zajmą się Brexitem w czerwcu. Wtedy mają ocenić sytuację na Wyspach i działania, które mają doprowadzić do zatwierdzenia umowy o wyjściu.