Aleksander Doba w nocy dobił do wybrzeży USA - przepłynął kajakiem Atlantyk.
O wyczynie polskiego kajakarza pochodzącego spod Szczecina obszernie piszą lokalne media na Florydzie, choć wiadomość odnotowały również największe portale internetowe jak np. Yahoo.
Aleksander Doba wpłynął do Port Canaveral w nocy z czwartku na piątek czasu lokalnego. W rozmowie z jednym z dziennikarzy z miejscowej gazety nasz rodak żartował, że jak ktoś chce to może podzielić się z nim jedzeniem, gdyż zostało mu zapasów jeszcze na najbliższy tydzień.
Doba, po przybyciu na Florydę opowiadał, że jest bardzo zmęczony gdyż w ostatnich trzech dnia musiał się zmagać z silnymi prądami i z tego powodu praktycznie nie spał. Oczekiwali na niego m.in. członkowie Polsko-Amerykańskiego stowarzyszenia w Sarasocie. Starają się oni, aby miejscowe władze zorganizowały oficjalne przyjęcie, aby w taki sposób docenić wyjątkowy i niespotykany wyczyn 67-letniego kajakarza.
Eskapada Doby została przerwana tylko raz, kiedy zepsuł się ster i trzeba było naprawić go na Bermudach. Łącznie transatlantycka podróż z Portugalii trwała 160 dni.
Podróżnik podczas wyprawy z Lizbony na Florydę przepłynął dziewięć tysięcy kilometrów. To drugi taki rejs Doby. Trzy lata wcześniej przepłynął Atlantyk tym samym kajakiem, tyle że krótszą trasą.
Podróżnik z Polic teraz płynie jeszcze 60 km w głąb lądu, do miasteczka New Smyrna Beach, gdzie planował zakończyć wyprawę. - Płynie dalej i wydaje się, że za 1,5 dnia wyjdzie na ziemię - mówi inny polski kajakarz, Piotr Chmiliński, który jest w Port Canaveral.
Aleksander Doba wpłynął do Port Canaveral w nocy z czwartku na piątek czasu lokalnego. W rozmowie z jednym z dziennikarzy z miejscowej gazety nasz rodak żartował, że jak ktoś chce to może podzielić się z nim jedzeniem, gdyż zostało mu zapasów jeszcze na najbliższy tydzień.
Doba, po przybyciu na Florydę opowiadał, że jest bardzo zmęczony gdyż w ostatnich trzech dnia musiał się zmagać z silnymi prądami i z tego powodu praktycznie nie spał. Oczekiwali na niego m.in. członkowie Polsko-Amerykańskiego stowarzyszenia w Sarasocie. Starają się oni, aby miejscowe władze zorganizowały oficjalne przyjęcie, aby w taki sposób docenić wyjątkowy i niespotykany wyczyn 67-letniego kajakarza.
Eskapada Doby została przerwana tylko raz, kiedy zepsuł się ster i trzeba było naprawić go na Bermudach. Łącznie transatlantycka podróż z Portugalii trwała 160 dni.
Podróżnik podczas wyprawy z Lizbony na Florydę przepłynął dziewięć tysięcy kilometrów. To drugi taki rejs Doby. Trzy lata wcześniej przepłynął Atlantyk tym samym kajakiem, tyle że krótszą trasą.
Podróżnik z Polic teraz płynie jeszcze 60 km w głąb lądu, do miasteczka New Smyrna Beach, gdzie planował zakończyć wyprawę. - Płynie dalej i wydaje się, że za 1,5 dnia wyjdzie na ziemię - mówi inny polski kajakarz, Piotr Chmiliński, który jest w Port Canaveral.