Najstarszy z Żołnierzy Wyklętych mieszka w Zachodniopomorskiem. Osiem lat samotnie ukrywał się w leśnym bunkrze i 10 lat spędził w więzieniu. Andrzej Kiszka pseudonim "Dąb" to jeden z ostatnich zdekonspirowanych Żołnierzy Wyklętych. Dziś "Dąb" ma 94 lata i mieszka we wsi Sienno Dolne niedaleko Radowa Małego.
Andrzej Kiszka po II wojnie światowej walczył w siłach Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. W 1952 roku jego oddział został rozbity. Groziła mu kara śmierci, zatem w lesie między Hutą Krzeszowską a wioską Ciosmy zrobił bunkier i ukrywał się. Pomagali mu dwaj koledzy z niedalekiej wsi. W bunkrze jednak nie zawsze był sam.
- Siedziałem sam, przyszła do mnie mysz, to dałem jej jeść i trzymałem ją w słoiku. Później jak wyszedłem to ją wypuściłem. Jak poszedłem w swoją stronę, ona w swoją.
W 1961 roku "Dąb" został schwytany w bunkrze przez Służbę Bezpieczeństwa. Sąd skazał Kiszkę na dożywocie, jednak po 10 latach został zwolniony z więzienia w Strzelcach Opolskich.
Jak mówi, walczył o niepodległą Polskę. - Masę ludzi wywieźli na Syberię, a reszta trafiła do więzienia. Dziś na pytanie czy o taką Polskę walczył odpowiada żartem. - Że żyję to mi się podoba, bo żyję.
Andrzej Kiszka to najdłużej żyjący Żołnierz Wyklęty.
- Siedziałem sam, przyszła do mnie mysz, to dałem jej jeść i trzymałem ją w słoiku. Później jak wyszedłem to ją wypuściłem. Jak poszedłem w swoją stronę, ona w swoją.
W 1961 roku "Dąb" został schwytany w bunkrze przez Służbę Bezpieczeństwa. Sąd skazał Kiszkę na dożywocie, jednak po 10 latach został zwolniony z więzienia w Strzelcach Opolskich.
Jak mówi, walczył o niepodległą Polskę. - Masę ludzi wywieźli na Syberię, a reszta trafiła do więzienia. Dziś na pytanie czy o taką Polskę walczył odpowiada żartem. - Że żyję to mi się podoba, bo żyję.
Andrzej Kiszka to najdłużej żyjący Żołnierz Wyklęty.