Archidiecezja Szczecińsko-Kamieńska zaadoptuje na odległość blisko 130 dzieci w Kenii. To maluchy uczące się w szkole w Kipsing w afrykańskim buszu i sieroty z Embu.
To efekt wyjazdu 14 katechetów, którzy wrócili z Czarnego Lądu. Grupa zawiozła 300 kg pomocy medycznych i szkolnych, wózek inwalidzki dla chorej na raka, przekazała również dwa tysiące dolarów m.in. na materace do internatu dla dzieci w Kipsing i kukurydzę.
Roczne utrzymanie dziecka w zależności od tego czy jest to tylko edukacja, czy również internat waha się od 30 do 150 dolarów.
Do tej pory w akcję zaangażowało się kilkadziesiąt szkół w archidiecezji. Pieniądze zbierano podczas bożonarodzeniowych kiermaszów, na które uczniowie przygotowywali własnoręcznie wykonane kartki i stroiki świąteczne. Pomoc jest zaplanowana na minimum pięć lat dla każdego dziecka.
Ks. dr Paweł Płaczek z Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie podkreśla, że pomóc może każdy. - Pomoc dla dzieci w Kipsing będzie w Szczecinie bardzo promowana. Będziemy o tej szkole mówić. Chciałbym, i tu jest wstępna deklaracja, żeby grupa studentów z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, zebrała jakieś fundusze i zakupiła podręczniki, zeszyty, mundurki.
Iwona Łosiewicz jest katechetką w szkole na szczecińskich Pomorzanach.
- Ja już wiem, jak wygląda moje adoptowane dziecko. Rozmawiałam z Erykiem. Po tym wyjeździe sposób mówienia każdego z nas czy o adopcji, czy o tych ludziach, niesamowicie mądrych i myślących oczach tych dzieci będzie inny, lepszy - uważa Łosiewicz.
Uczestnicy wyjazdu będą teraz opowiadać o swoich doświadczeniach z Kenii w zachodniopomorskich szkołach, planowana jest też wystawa zdjęć z wyprawy na Wydziale Teologicznym US.
Uczestnicy wyprawy przywieźli także około 300 prac plastycznych kenijskich dzieci, które pokazują także ich marzenia. To m.in. domy, rodzina, kościoły, przyroda.
"Adopcja dziecka na odległość" to pomysł, który zrodził w Szczecinie. To tu posługują siostry felicjanki. Od ponad 30 lat jednak prowadzą również misje w Kenii i opiekują się placówkami, w których uczą się ubogie dzieci.
Więcej o wyprawie katechetów i pomocy dla Kenii w audycji katolickiej "Religia na fali".
Roczne utrzymanie dziecka w zależności od tego czy jest to tylko edukacja, czy również internat waha się od 30 do 150 dolarów.
Do tej pory w akcję zaangażowało się kilkadziesiąt szkół w archidiecezji. Pieniądze zbierano podczas bożonarodzeniowych kiermaszów, na które uczniowie przygotowywali własnoręcznie wykonane kartki i stroiki świąteczne. Pomoc jest zaplanowana na minimum pięć lat dla każdego dziecka.
Ks. dr Paweł Płaczek z Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie podkreśla, że pomóc może każdy. - Pomoc dla dzieci w Kipsing będzie w Szczecinie bardzo promowana. Będziemy o tej szkole mówić. Chciałbym, i tu jest wstępna deklaracja, żeby grupa studentów z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Szczecińskiego, zebrała jakieś fundusze i zakupiła podręczniki, zeszyty, mundurki.
Iwona Łosiewicz jest katechetką w szkole na szczecińskich Pomorzanach.
- Ja już wiem, jak wygląda moje adoptowane dziecko. Rozmawiałam z Erykiem. Po tym wyjeździe sposób mówienia każdego z nas czy o adopcji, czy o tych ludziach, niesamowicie mądrych i myślących oczach tych dzieci będzie inny, lepszy - uważa Łosiewicz.
Uczestnicy wyjazdu będą teraz opowiadać o swoich doświadczeniach z Kenii w zachodniopomorskich szkołach, planowana jest też wystawa zdjęć z wyprawy na Wydziale Teologicznym US.
Uczestnicy wyprawy przywieźli także około 300 prac plastycznych kenijskich dzieci, które pokazują także ich marzenia. To m.in. domy, rodzina, kościoły, przyroda.
"Adopcja dziecka na odległość" to pomysł, który zrodził w Szczecinie. To tu posługują siostry felicjanki. Od ponad 30 lat jednak prowadzą również misje w Kenii i opiekują się placówkami, w których uczą się ubogie dzieci.
Więcej o wyprawie katechetów i pomocy dla Kenii w audycji katolickiej "Religia na fali".